środa, 29 października 2014

30 maja 2010 r.
Pamiętacie Państwo komedię z gubernatorem Californi w roli głównej, w której zagrał on… ciężarnego mężczyznę? Mało śmieszne mnie się to wydało, ale na pewno fantastyczne. Dziś sytuacja wygląda zgoła inaczej…  Być może część z Was, moi mili przyrodnicy, domyśla się do czego zmierzam, ale zanim przejdę do sedna sprawy, pochwalę się jeszcze, że ostatnio, podczas Bruniowej drzemki,  udało mi się obejrzeć interesujący film o żabach. Nie były to nasze, polskie żaby, ale to, co je spotkało grozi wszystkim żabom świata, zresztą nie tylko żabom, bo również innym stworzeniom – w tym i w pewnym wymiarze człowiekowi… Wydawałoby się, że żaby mają się nijak do… opalania. A tu zaskoczenie, choć właściwie nie mam na myśli samego opalania, tylko ochronę przed szkodliwym promieniowaniem słonecznym. Robi się coraz cieplej, spomiędzy deszczowych chmur śmiało przebłyskuje słońce. Zaczęłam myśleć o jakimś preparacie ochronnym dla mojej brygady, bo ostatnio coraz więcej przesiadujemy na powietrzu. I jak zaczęłam drążyć, szukać, googlować, to okazało się, że wybór takiego preparatu to bardzo poważna sprawa…
Teraz wyjawię, co przytrafiło się żabom z filmu. Żaby piją wodę przez skórę (jak Zośka była mała, to tego nie wiedziałam;) ). Na skutek przenikania do wód mnóstwa związków chemicznych, m.in. w postaci wyrzucanych do toalety lekarstw, a także wydalanych przez kobiety hormonów z zażywanych przez nie pigułek antykoncepcyjnych, żabie samce tracą swój samczy wigor. Co więcej nawet przeobrażają się na tyle, że są w stanie rozmnażać się z innymi samcami, składać skrzek i dochowywać się potomstwa (obserwowano także deformacje ciała, także u innych zwierząt). O ile każdy rozsądny człowiek wie, że niezużyte lekarstwa powinno się odnosić do aptek, które je odpowiednio likwidują, o tyle nikt chyba nie wie jak rozwiązać tak błahą, zdawałoby się, sprawę… siusiania. Kluczowym jest tu fakt, że oczyszczalnie ścieków nie są w stanie zneutralizować tych substancji pochodzących z leków, a problem jest  poważny i chyba mocno niedoceniany.  I podobnie działają filtry zawarte w środkach chroniących przed słońcem. A przynajmniej część z nich, bo te dzielą się na mineralne i chemiczne. Wadą mineralnych jest to, że zawarte w nich tlenki cynku i tytanu bielą skórę, przez co wyglądamy prawie jak piekarz na zmianie ;), ale zaletą jest to, że są przyjazne przyrodzie. Zaletą filtrów chemicznych jest łatwość aplikacji, przezroczystość i szersza dostępność, zasadniczą wadą zaś to, że działają jak hormony. Spływając z nas pod prysznicami, ale także w rzekach, jeziorach czy morzu hamują rozmnażanie nie tylko u żab, ale także u ryb, ptaków. A przenikając do wód gruntowych, trafiają wraz z wodą do ludzkich organizmów…
I jeszcze ostatnia powódź! Aż strach pomyśleć, co rozlało się po Polsce wraz z tą woda, co wymieszało się z wodami gruntowymi, co spłynęło do rzek, jezior i do morza. Widziałam wypowiedź pewnego marynarza, który stwierdził, że Bałtyk jest duży, że te brudy rozejdą się po całym akwenie i będzie cacy. Chyba nie pomyślał o tym czego nie widać – o tych wszystkich nawozach, nieczystościach biologicznych i chemicznych, o tym jak to wpłynie na faunę. I jakby już Polska mało wycierpiała, to jeszcze tylu ludzi zginęło w powodzi! A ilu straciło wszystko, co mieli! To przerażające, jak ciężko musi być teraz tym ludziom. Wkrótce wybory, więc wszyscy prześcigają się w trosce o powodzian i w składaniu im obietnic pomocy. Już za parę tygodni będzie po wyborach i tu jest nasz, wszystkich Polaków obowiązek, żeby odpowiedzialnie, rozsądnie wybrać prezydenta. Takiego, który dopełni swych obietnic, który zadba o naród, w tym o tych nieszczęsnych ludzi także później.
Abstrahując od ogólnopolskich czy ogólnoświatowych tematów, a wpuszczając lekki powiew optymizmu, muszę pochwalić się, że w końcu moje dzieciaki mniej chorują :))) Dwie trzecie chodzi codziennie do przedszkola (właściwie to trzy trzecie, rano i popołudniu, ale tylko starszaki tam zostają), po parę godzin przesiadujemy na placu zabaw, w weekend wybraliśmy się na piknik na łono przyrody. Fajnie jest. No a wczoraj był Dzień Matki. Byliśmy z Brunisławem na dwóch imprezach przedszkolnych – u Zośki i Szczypiora. Było cudownie. Szczypior głośno śpiewał, gestykulował, głośno i wyraźnie recytował wierszyk, co nagrałam dla reszty rodziny, bo na słowo to by chyba nie uwierzyli. No i dostałam od niego cudowne korale z makaronu, które dumnie nosiłam aż do wieczora:) Zośka recytowała z piękną intonacją, ładnie śpiewała, przezabawnie i przeuroczo tańczyła i… grała na dwóch instrumentach :) Jej koleżanka recytowała niefortunny wierszyk, chyba ułożony przez którąś z pań, za który pewnie same by się obraziły, gdyby był o mamach. Ale był o tatusiach. A tytuł przedmiotowo brzmiał : “Do czego służy tatuś?”…  Dziewczynka wyliczyła funkcje taty, jakby czytała instrukcję obsługi robota kuchennego, puentując zdaniem, że tata służy też do tego, by wrzucać złotówki do skarbonki… Na szczęście faceci mają chyba większy dystans do siebie i tak łatwo się nie obrażają, ale nie zauważyłam, by któraś z mam była skonfundowana. Za to przytakując głowami ,radośnie chichrały jak małe dziewczynki, co było całkiem zabawne. A Brunisław? Świetnie się tam odnalazł, zwłaszcza na poczęstunku po występach ;) Bardzo mu się podobały te małe stoliki i krzesełka, sam się obsługiwał (nawet kompot próbował sam nalewać, do kawy też się rwał…) Trochę się też pobawił, choć głównie kręcił się po orbicie wokół stołów…;)
To tyle u nas. Ja znów tyję :) A A. ciężko pracuje i jest tym już mocno zmęczony.
PS. Mamy zwierzaka. Zwierzaka to mocno powiedziane, bo mowa o Tadeuszu, czyli kolejnym pająku w naszej rodzinie, który od kilku dni okupuje łazienkę. Pająki i rybiki cukrowe to jedyne zwierzęta moich dzieci, ale dopóki same nie są w stanie odpowiadać za żadne „prawdziwe” zwierzę, dopóty na nic innego nie przystanę. Jestem twarda w tym temacie, bo nie wyobrażam sobie siebie i trójki (a wkrótce czwórki) dzieci i do tego, dajmy na to, psa… Kto by kogo prowadził;)? No i jeszcze „coś”, czego pies sam po sobie nie posprząta, a nie wyobrażam sobie, by to zostawiać na trawnikach… Ble fuj jak mawia Szczypior;)
Do miłego…:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Rozgość się u nas i spędź miło parę chwil :)