Witajcie drodzy czytelnicy. Ja dziś tak tylko na chwilkę. Ostatnio sporo się działo, ale o tym może innym razem. Nie mogę sobie dziś pozwolić na długie wynurzenia, choć wszyscy, którzy już mnie znają wiedzą jaka ze mnie straszna gaduła…;) Ale cóż, Mirabelka się spóźnia i siedzę jak na szpilkach- spodziewam się jej dosłownie w każdej chwili. Szczerze mówiąc to już cała rodzina nie może się doczekać:)
Zależy mi na tym, by ośmielić i zachęcić Was do… szukania informacji. Przeglądaliśmy z dzieciakami niedawno zdjęcia, stare zdjęcia motyli jakie zrobiliśmy na Warmii. Jak to Matka Polka, nie zawsze systematycznie je porządkuję czy opisuję. No i trafiliśmy na takiego jednego delikwenta, którego nie mogliśmy zidentyfikować z pomocą naszej skromnej domowej literatury. W dodatku mieliśmy zdjęcie tylko spodniej strony skrzydeł. Wykluczyliśmy rusałki, ale co dalej? Napisałam na Uniwersytet Białostocki z prośbą o pomoc w identyfikacji. Nie dość, że dostałam rychłą odpowiedź, to jeszcze w bardzo miłym tonie. I to od… Marcina Sielezniewa, współautora wydanego przez Multico leksykonu „Motyle dzienne”

Dlatego jeszcze raz szczerze zachęcam- pytajcie nie błądźcie:) a na deser dodaję zdjęcie naszej gwiazdy- nie Sielezniewa ;), a Ogończyka Wiązowca (Satyrium w-album). To niezbyt często spotykany w dorosłej postaci motyl, należący do rodziny modraszkowatych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Rozgość się u nas i spędź miło parę chwil :)