czwartek, 3 marca 2016

Sadzimy cebulę

Sadzimy czerwoną cebulkę

Dziś było ciepłe i słoneczne popołudnie.  Bru przed południem miał ciężki dzień - kłócił się z kolegami, przepychał, bił... Mirabelka miała marny humor, bo...  nie było słodyczy itd, itp A Fistaszek słodko i mocno zasnął w wózku.  Wykorzystaliśmy to. Ziemia znów zapewniła nam terapię;) Wycięliśmy suche badyle,  które zostały na zimę.  Brunisław używał pod moim nadzorem dużego sekatora.  Dużo energii z siebie spuścił ;) Potem posadziliśmy poletko cebulki.  Skopaliśmy wspólnie ziemię,  przy okazji wykopując dżdżownicę- ku wielkiej radości Mirabelki,  która się zastanawiała czy dżdżownica ma dwie buzie? 


Potem z domu wytoczył się Szczypior ze...  sztucerem i zaczęło się polowanie, a potem jeszcze wspinaczka nadrzewna i walka kijami.  Mirabelka w tym czasie posadziła dwie malwy a Kropek wychlapał pół wielkiej kałuży:) 

Hodujemy warzywa

<3 malinowe :)

Hildzia odradzała,  ale ja mam wieeelką słabość do pomidorów malinowych.  I nie chcę żadnych innych. Mam spory zapas nasion i gdy pewnego dnia nastrój w domu stał się bardzo bojowy,  a Kropek i Brunisław znaleźli nasiona rzodkiewki i koperku, nasypałam im ziemi do pudełek i posiali sobie sami ustalając co który bierze. Zaś wieczorkiem, tak dla odreagowania stresu, dałam Zośce całe dwie miniszklarenki, w których wysiany został właśnie maliniak, mix papryki i kilka nasion czarnych pomidorów.  Trochę wcześnie, ale cóż...  Uważam, że ogrodnictwo to najlepszy terapeuta na świecie :) Czy mamy doła, czy kipimy wściekłością- ziemia i rośliny zawsze przyniosą ulgę. A gdy coś, co sami robimy zaczyna przynosić widoczny efekt to już w ogóle mega satysfakcja :) Po tygodniu podlewania kiełki pomidorów dosłownie rosną w oczach. Papryka potrzebuje trochę więcej czasu, ale też już jest tuż tuż.