sobota, 6 lutego 2016

"Mysi Domek"

Myszki pragną ciepła 

Dziś rano Ojcu Polakowi bezczelnie przebiegła przed nogami mysz. W ogrodzie. Wczoraj wieczorem w budynku warsztatu też,  tyle, że dyskretniej, w popłochu, jakby nieśmiało popiskując " mnie tu nie ma". Hm, cośtam padło z ust Ojca Polaka o pułapkach, ale myślę, że póki myszy po domu nie harcują,  to nic im nie grozi.
Wiadomo, zimno,  mokro, to i myszy myślą o zimie i zaszyciu się w jakimś ciepłym i bezpiecznym kątku. Szczerze mówiąc to z myszy nasze maluchy lubią szczególnie dwie myszki- Sama i Julkę.  To bohaterowie książki " Mysi domek.  Sam i Julia", którą mamy od dawna, ale wracamy do niej co pewien czas. 



Zwłaszcza w chłodne, wietrzne i deszczowe dni, gdy dzieciaki są przeziębienie i siedzimy w domu. Ta książka aż prosi by ją wziąć do ręki w takie ponure dni. Raczej nie bierzemy jej do łóżka.  Ze względu na wielki format do wieczornego czytania wybieramy mniejsze pozycje.  


Fot. Dzieciaki lubią " chodzić" paluszkami po chodach

A książka jest naprawdę spora. Twarda oprawa gwarantuje trwałość, a zdjęcia scenografii ( tak!) na okładce zapraszają by zajrzeć do środka.  Dzieciaki lubią tę książkę tak bardzo, że gdy wyszły kolejne części - "Mysi Domek. Sam i Julia w cyrku" i " Mysi domek. Sam i Julia w teatrze", nie mogło ich zabraknąć na dziecięcych półkach. 
Wiecie co jest w tym wszystkim szczególnie interesujące? Mysi domek stworzyła matka czwórki dzieci ( pewnie przez jakiś czas jadły mrożone pierogi na obiad, ale teraz bawią się może razem z mamusią ;)?). Karina Schaapman
zaczynała skromnie, ale efekt jest oszałamiający! Domek można przesuwać,  bo ma zamontowane kółeczka, a jest co przesuwać! Początek był skromny. Karana najpierw uszyła maleńką kołderkę dla myszek. Do niej dorobiła łóżko.  No i trzeba to było gdzieś postawić.  Ze zwykłej,  byle jakiej skrzynki po pomarańczach zrobiła małe mysie mieszkanko. A potem w miarę rozrostu domku skrzynek klejonych ze sobą klejem do drewna, wzmacnianych papier machè, przybywało. Aż powstał domek dwa razy tak wysoki jak ja. Ma jakieś sto pokoików, w których mieszka mnóstwo myszy. Myszy nie byle jakich, bo spersonifikowanych. 





 Te myszy grają na skrzypcach, czytają książki,  pracują, kochają się,  umierają ( tak, w jednej z książek jest pokazana trumna z mysim dziadkiem!), rodzą swe mysie dzieci,  a także piorą,  gotują, bawią się i uczą; przyjaźnią się i wspierają; żyją w dużych wielopokoleniowych rodzinach, w maleńkich rodzinach, w których jest tylko jeden rodzic albo samotnie. Zupełnie normalnie. Jak w ludzkim życiu.  Taki przekrój przez domek ukazuje dzieciom bogactwo postaw myszek, typów rodzin w jakich żyją, domów jakie prowadzą,  pozycji społecznych jakie zajmują.  Myszki poznają też różne religie- a to uczestniczą w żydowskim święcie, a to w chrześcijańskim,  a to w muzułmańskie. Bez kontrowersji;) A jakie zachwycające jest to całe mnóstwo bibelotów, które z wielką pieczołowitością stworzyła Schaapman! Jakie wrażenie robi pomysłowość autorki- ot, choćby blaszka, w której myszka piecze ciasto, którą to blaszkę udaje... kapsel od oranżady;)! A sami bohaterowie? Pokazani są na zasadzie przeciwieństw- chłopiec posiadający olbrzymią rodzinę,  lecz nieśmiały i ostrożny, i dziewczynka - mieszkająca tylko z mamą jedynaczka,  nie mająca żadnych kuzynów,  cioć ani wujków, za to wygadana i rezolutna,  znająca niemal wszystko i wszystkich, pewna siebie i odważna.  


Fot. Jedna z rozkładówek- tu scena z teatru


W tym momencie coś Wam zdradzę.  Ta Julka- myszka przypomina mi mnie samą gdy byłam dzieckiem. Jedynaczka, z kluczem na szyi. Samodzielna.  Znająca asortyment i ceny wszystkich okolicznych sklepów.  Wszystko i o wszystkich wiedząca. Chodząca " po chałupkach" ( kiedyś napiszę o moich wyjątkowych z dzisiejszego punktu widzenia sąsiadach, z których większość już nie żyje,  a którzy na zawsze zostaną w mojej pamięci i w modlitwie). Polecam Wam i Waszym dzieciom te książki.  Są takie ciepłe,  a wspólne czytanie w miłej atmosferze na zawsze pozostanie we wspomnieniach Waszych dzieci. Nawet gdy Was nie będzie przy nich, Wasze dzieci z tych wspomnień będą w trudnych chwilach czerpać otuchę. Warto, prawda?