poniedziałek, 24 listopada 2014



Dziecko na Warsztat II.
Listopad - Afryka i jej sztuka ludowa.

Afryka jest jak czarna dziura- gdy się do niej zbliżysz to już nie umkniesz.  Wessie Cię na zawsze pozostawiając piętno. Afryka to matka.  Początek wszystkiego.  Kolebka życia i kolebka ludzkiej mowy. Afryka to kraj kontrastów i rekordów. To tam bogactwa potentatów, miejscowych królów i watażków z diamentami w zębach i dolarami poupychanymi po wszystkich kieszeniach, spotykają niedole ludzi, którzy żyją poniżej dolara dziennie,  albo wręcz nie mają nic. To tam w krótkim czasie możemy zobaczyć olbrzymie afrykańskie metropolie, pełne hałasu, zamieszania, samochodów i telefonów komórkowych jak i proste namioty koczowników na wygwizdowie. Zabójcze pustynie, śnieg na górskich szczytach, największa różnorodność fauny na świecie, naj, naj, naj...  Najwyższy przyrost naturalny, największa umieralność na HIV. Dziwolągi jak świecące grzyby albo śmiertelne wirusy. Przemoc i łagodność.  Poddańczość i wojowniczość. Religia, tabu, groźne czary i potrzeba piękna.  Wszystko to predestynuje sztukę Afryki. A czym jest sztuka ludowa? Od tego trzeba zacząć. W naszym rozumieniu sztuka ludowa to coś więcej niż materialne wytwory najniższych warstw społecznych.  To związek między członkami danej grupy- wsi, plemienia, społeczności.  To coś, co zaspokaja potrzeby religijne, ale także społeczne i estetyczne. W przypadku Afryki sztukę ludową rozumiemy nie tylko jako kosze, maski, figurki czy ceramikę. Jest to spoiwo, które łączy grupę,  wpływa na jej poczucie tożsamości i odróżnia ją od innych. Tak jak w folklorze innych kultur strój, architektura czy muzyka wyróżniają afrykańskie plemiona.  Ja,  chcąc pokazać dzieciom różnorodność świata, wybrałam jedną, konkretną grupę.  Jest to wyjątkowe plemię, którego potrzeba estetyki nie ma sobie równych a piękno jest dla nich najważniejszą wartością na świecie.  Nie licząc na zrozumienie, zaakceptowanie czy polubienie tego przez moje dzieci, a jedynie, albo aż- na zainteresowanie przedstawiłam im żyjące  w okolicach Nigru koczownicze plemię Wodaabe :)
Najpierw dzieci próbowały określić czym jest piękno. Odpowiedzi były różne - wszystkie dotyczyły świata przyrody.  Piękno kojarzyło się dzieciom z tęczą, słońcem, kwiatami... A potem przeszliśmy do piękna ludzkiego. Tu pierwsze skojarzenia dotyczyły wyglądu fizycznego, by dojść do cech charakteru czy talentów. Mówiliśmy o tym co nam się w ludziach podoba, na co zwracamy uwagę, a także kto nad wyglądem więcej pracuje ( trudno to było ustalić...). Mężczyźni obecnie w wielu przypadkach nie mniej dbają o wygląd niż kobiety, choć szczęśliwie na innych zagadnieniach się skupiają i przedkładają piękno sylwetki nad piękno twarzy, w czym panie znowu osiągnęły mistrzostwo;) Mówiliśmy także o tym jak różnie to piękno można wyrazić ( delikatny makijaż permanentny w Europie dajmy na to, a wielkie, rozciagnięte dziurki w uszach, natarte popiołem, zgrubiałe blizny po nacięciach czy malowanie henną w Afryce).



Nic z tego dzieci nie zdziwiło. Ale długie " coooooo?! " wyskoczyło im z ust na wieść, że u Wodaabe pindrzą się...  mężczyźni;)! Z niedowierzaniem na swej twarzy Szczypior roześmiał się na wieść,  że mężczyźni z plemienia Wodaabe biorą również udział w... konkursach piękności!  I przeglądają się w lusterkach! I malują! I wybałuszają gały oraz szczerzą zębiska by ukazać ich biel i się zareklamować - jacy to są piękni i zdrowi! I jeszcze tańczą!  I nie mają nic przeciwko zdradom swoim i swoich kobiet! I nie wiadomo czyje są dzieci w której rodzinie! No i się nie myją! Chociaż muszę przyznać, że o ile wszystko powyższe spotkało się z mniejszym lub większym niezrozumieniem, o tyle perspektywa niemycia się, jak odniosłam wrażenie, wydała się dzieciom atrakcyjna;)
A żeby było śmieszniej, to Wodaabe mają swój znany na międzynarodowej scenie etno, a więc możemy chyba powiedzieć "światowej" sławy zespół. Nazywają się Etran Finatawa i parę  ładnych lat temu mieli nawet wystąpić na festiwalu w jednej z warmińskich wsi. Kto wie, może gdybym wtedy wiedziała to z ciekawości bym podjechała;)? Ale nie wiedziałam, dopiero przy okazji warsztatu trafiłam na tę informację. Czy by mi się spodobało? Wątpię- oceńcie sami, oto próbka:


A poniżej film o zespole Etran Finatawa:

Pon. Nasze domowe zasoby;) :
Pow. Brunisław z National Geographic w ręku
Pow. Artykuł o Wodaabe znaleźliśmy w domowym archiwum numerów National Geographic- ten to nr 10 (109) z października 2009 r

Pow. Mirabelka przegląda zdjęcia Wodaabe z archiwalnego numeru National Geographic

Poza rozmowami o pięknie i o Wodaabe, przyjemnie poznawaliśmy Afrykę- tzw. białą, czyli arabską, a także czarną. Ze starszymi dziećmi rozmawialismy też o różnych wierzeniach afrykańskich plemion, także o czarach, maskach obrzędowych, o niebezpieczeństwach jakie mogą się za nimi kryć,  a także o tym, że nie każdy Arab to muzułmanin i że nie każdy muzułmanin to Arab;) O animistach, voodoo i afrykańskim,  żywiołowym, radosnym chrześcijaństwie. Szaleliśmy przy afrykańskiej muzyce- słuchaliśmy jej w wydaniu arabskim jak i afrykańskim, w wersji klasycznej i nowoczesnej. Zdecydowanie ta druga bardziej się dzieciom podobała. Tak arabska jak i czarna muzyka klasyczna czy ludowa raczej je drażniły. W sumie rozumiem. To często dźwięki piskliwe, jękliwe czy płaczliwe albo wręcz odwrotnie- skrajnie radosne.  Tak czy siak- obce nam, w dodatku w niezrozumiałym języku.  Ale już tamtejsza muzyka splatająca w sobie tradycję ze współczesnymi nurtami muzyki zachodniej jest bardzo przyjemna. Bardzo:) Cudowna! Wspaniała! Nieszablonowa! Najciekawsza! Przynajmniej dla mnie.  I może troszkę dla moich dzieci:) Przynajmniej dla ich części ;) Rabih Abu Khalil ( co prawda nie pochodzi z samej Afryki, ale urodził się bardzo blisko i afrykańskie wpływy mu nieobce) i Natacha Atlas bardzo przypadły do gustu Brunisławowi,  Fela Anikulapo Kuti- mój numer jeden na afrykańskiej scenie muzycznej niezmiennie od wielu już lat zawładnął Mirabelką i Kropkiem ( och! jak szaleją przy nim!), Szczypior toleruje wszystko, ale jakąś nutkę sympatii wykazywał chyba troszkę w stosunku do Amadou et Mariam. No a Zośka ma zupełnie inne upodobania i chyba niczego nawet w zachodniej odsłonie nie jest w stanie przełknąć. A już Rokia Traoré to dla niej najgorsza kara;)!
Poza powyższym pooglądaliśmy sobie albumy o Afryce, filmy Davida Attenborough o Afryce,  a także płyty o Etiopii i Madagaskarze, które dostaliśmy z dedykacją i autografami od podróżnika,  który " chodzi z gołymi nogami" ( słowa Mirabelki). Już wiecie od kogo;)?Stworzyliśmy też sporą mapę,  na której umieszczamy powycinane zwierzątka i... gramy:) Gra polega na rzucaniu czymś małym co tam akurat jest pod ręką.  Odgadujemy miejsce, na które spadł kamyk i co kto o tym miejscu wie, opowiada wszystkim. Niezła zabawa.  Mapę odrysowałam w nocy z wydrukowanej w szesnastu kartkach mapy Afryki. Marzyła mi się taka z sześćdziesięciu kartek- dzieciaki skakałyby z jednego państwa do drugiego, ale nie miałam gdzie wydrukować - dzieci chorowały i jakiekolwiek wyjście było problematyczne. Zostawię sobie jednak pomysł z wielkimi mapami na przyszłość :) Gdyby ktoś chciał,  a do wyboru są chyba wszystkie kontynenty i sporo państw,  to w wyszukiwarkę należy wpisać " megamaps", " free printables" i z pewnością coś wyskoczy- sporo tego jest.
 
Pow. Rzucamy czymś małym - tutaj  monetą. Potem staramy się podać nazwę kraju z pamięci, jak ktoś coś o nim wie to dodaje od siebie- to jest mapa w pierwotnej wersji,bo ciągle ewoluuje- kładziemy na niej wycięte zwierzęta, dzieci "podróżują" po niej żelaźniakami, no i mapa zaczyna powoli nabierać kolorów za sprawą małych rączek i farb;)

Pow. A jak nie mamy pewności, to sprawdzamy w atlasie;)
 Co jeszcze? Chyba jak wielu z uczestników warsztatów czytaliśmy "Afrykę Kazika" Łukasza Wierzbickiego. Zaczęłam czytać młodszej czwórce ( Zośka wolała po raz setny katować w zaciszu dziewczyńskiego pokoju dzieła zebrane Conan Doyle'a o Sherlocku). Brunisław i Mirabelka czytali nazwy rozdziałów a ja resztę.. Już po pierwszym czytaniu Szczypior przejął książkę i łyknął całą w jeden wieczór ;) A my męczyliśmy przez cały miesiąc - trudno o skupienie uwagi u Brunisława.  Ucieka w swój wyobrażony świat,  w którym animuje proste drewniane klocki... Lektura nastroiła nas na planszówkę na podstawie tej właśnie książki.
Pow. Tak wygląda gra Afryka Kazika w całej okazałości 
Pow. Mirabelka dzielnie i bez dąsów rozpoczęła grę od nowa gdy niefortunnie stanęła na polu powrotu
Pow. Mirabelka " czyta"- czyli powtarza głośno to co ja powiem szeptem;)
Pow. Niektórzy jeszcze się nie przegrali z piżamy a już grają;)
Pow. Choć Mirabelka była pierwsza na mecie, to regulaminowo wygrałam ja, bo miałam więcej zdobyczy- młoda dzielnie przyjęła takie zasady
Pon. A teraz, żeby nie było, że to tak wszystko gładko idzie. Kropka udało się położyć spać,  ale Brunisław wspiął się na tę partyjkę i zajął tym:

Wiele razy graliśmy w tę grę.  Każdy chciał grywać pionkiem Kazika,  ale jakoś się godziliśmy;) Szczypior jednak najbardziej pokochał grę "Bóg mieszka w Afryce" inaczej zwaną " Afryka- misje "

Pow. Tutaj pierwsza, nieśmiała partyjka - na " wybadanie".  Tylko Mirabelka,  Brunisław i Szczypior.
Wciągnął do grania całą rodzinę i paru kolegów. Raz, rozemocjonowany, aż spadł z krzesła razem z grą!  Nic mu się na szczęście nie stało, a śmiechu było co nie miara gdy Szczypior leciał w jedną stronę, gra w drugą, a afiki ( środki płatnicze, które rozdysponowywał między graczami)- w trzecią. Przy okazji czytania pytań- zagadek do tej gry wydało się jak świetnie czyta Brunisław:)
Pow. Piżama Party z Tatą:)))
Pon. Partyjka z kolegą ( tata kolegi co i rusz dzwonił, by ten wracał lekcje odrabiać,  a chłopcy " ugadywali " go o jeszcze chwilę. I jeszcze. I znów.  Aż do końca rozgrywki):
Pow. Tutaj grają w dwóch grupach w dwie " afrykańskie " gry- po lewej "Afryka Kazika", po prawej "Afryka- misje "
Pon. I jeszcze nie dość :

Malowaliśmy też maski- takie swoje, fantazyjne. A także będąc pod wielkim wrażeniem stopnia do jakiego zużywa się w Afryce materiały, pobawiliśmy się plastycznie zużywając materiały już, zdawałoby się, zużyte.  Zrobiliśmy recyklingowe samoloty z butelek po napojach,  ramkę do zdjęcia, zaproszenie urodzinowe i... aparaty do bajek na ścianach z nakręcanymi kliszami:)
Pow. Zaproszenie urodzinowe- do zawieszenia np. na żyrandolu czy karniszu w dziecięcym pokoju. Zrobiona ze zużytego,  pomazanego przez nas wczesniej,  ale bardzo fajnego kartonu, który pochodzi z... pracowni rtg;) Łuski zrobione z resztek wycinane, z opakowań, a także z umytej podkładki od... łososia ;) Są świetne. Sztywne i z jednej strony srebrne, a z drugiej złote!


Pow. A tutaj aparat do bajek na ścianę.  Rzutnik świeci prawdziwym światłem z latarki, a klisza wkręca się dzięki szparze w wieczku i pokrętle od płynu do prania. Widać to na zdjęciach- "klisza" znika w środku.  Szczypior też taki zrobił,  ale nie zdążyłam sfotografować przed " zużyciem";)

Ten warsztat nie wyglądałby tak jak wygląda gdyby nie Beata, która zawsze nam pomaga jak może w temacie drukowania;) i moja sąsiadka, która obdarowała nas papierem do mapy, gdy, złożeni zapaleniem oskrzeli Kropka, siedzieliśmy w domu i nie mogliśmy się wyrwać do papierniczego- dziękuje Wam stokrotnie dobre kobiety:)))

Poniżej to z czego korzystaliśmy:
- Mapy Mizielińskich
-Afryka Johna Reader`a, wyd. Nation Geographic
-Przeglądowy Atlas Świata, Afryka, wyd. Fogra
- National Geographic nr 10(109) październik 2009
-różne strony z internetu, których wszystkich nie pamiętam, ale polecam film Wernera Herzoga , Wodaabe, Herdsmen of the Sun- jest na yt
- Afryka Kazika Łukasza Wierzbickiego
- Afryka Kazika- gra na podstawie książki
Afryka- misje, gra planszowa inaczej zwana Bóg mieszka w Afryce
- Afryka- serial BBC Davida Atteborough
-Boso przez Świat- w czasie trwania warsztatu udało nam się obejrzeć wszystkie odcinki z płyt o Madagaskarze i Etiopii
- polecamy też różne programy pomocowe dla Afryki, np. Okulary dla Afryki, ale także inne programy- "wędki", np. adopcja serca- dużo organizacji je prowadzi, wystarczy wpisać w googla i sobie wybrać najbardziej odpowiadającą.

Na listopadową podróż do Afryki zaprosiliśmy Was w ramach projektu Dziecko na Warsztat II, a teraz zapraszamy, byście zajrzeli do innych blogów i podpatrzyli co tam  mają ciekawego:)

czwartek, 20 listopada 2014

Sto lat, sto lat niech żyje nam!

Sto lat, sto lat niech żyje nam!

A kto? Mirabeeelka! Wkrótce jej czwarte urodziny. Ostatnio interesuje się pisaniem i czytaniem. " Czyta" powtarzając po mnie tytuły rozdziałów i " pisze" robiąc kuropazurowy szlaczek wygladający jak zapis na ktg;) No dobra, coś umie drukowanymi literkami napisać swoje imię.  W związku z urodzinami przygotowała z moją pomocą zaproszenie na swoje urodziny. Robiliśmy je przez kilka dni. Ja wycięłam z kartonu ( recykling;)) kształt ryby i łuski oraz samodzielnie zrobiłam ze zdjęcia odginaną płetwę gdzie zapisałyśmy szczegóły imprezki,  a Mirabelka sama się podpisała. No i musiałam pilnować,  żeby łuski były różnorodne i mniej więcej w jedną stronę ;) Poza tym pomogłam zacisnąć nit na dziurce i związałam sznurek. Muszę przyznać, że była to czasochłonna praca, a zaproszenie trafiło do rąk pewnej bardzo lubianej przez Mirabelkę Julki.  Oto dzieło do zawieszenia:


środa, 19 listopada 2014

Święto Niepodległości 2014

W tym roku Święto Niepodległości spędziliśmy w zaciszu domowym. Rodzinnie. Dzień wcześniej byliśmy w fabryce bombek na wywiadzie, a gdy wróciliśmy popołudniu znaleźliśmy w skrzynce kilka miłych przesyłek. Jedną z nich były kartki z Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku, które mieliśmy wysłać przed 11 listopada. A ponieważ doszły o dzień za późno byśmy zdążyli, wypisywanie ich było naszym patriotycznym akcentem w dzień świąteczny. Cztery piąte dzieci wypisało je całkowicie, albo chociaż podpisało się ( Mirabelka) na kartkach. Dziewczyny zrobiły to jakoś niepostrzeżenie ( częściowo poprzedniego wieczoru), ale chłopakom udało mi się zrobić fotkę;)
Myślę, że to fajna akcja z tym wysyłaniem kartek. Uwielbiam tradycyjną korespondencję ! A chłopaki uwielbiają Tytusa, Romka i Atomka! 

wtorek, 11 listopada 2014

Konkurs Bożonarodzeniowy Matkopolkowa i Silverado 2014


Witajcie!
Ogłaszamy konkurs bożonarodzeniowy
Matkopolkowa i fabryki bombek Silverado z Józefowa. Czekają atrakcyjne nagrody w postaci przepięknych, ręcznie robionych bombek.

Konkurs trwa do nieprzekraczalnego terminu 10 grudnia 2014 ( żeby nagrody zdążyły zawisnąć na choince bądź,  pięknie opakowane,  znaleźć się pod nią ;)) 

Konkursy właściwie odbędą się cztery, a kategorii zrobimy też więcej niż jedną. Oto one:

I. " Fabryka bombek z mojego snu"
Typ konkursu: plastyczny
Technika: dowolna na kartce papieru w formacie A4
Kategoria: dzieci do lat 8
Nagroda: przepiękna, ręcznie wykonana bombka szklana. Oto ona:


Bombka w rzeczywistości wygląda ładniej; tutaj lampa zmieniła ją na niekorzyść.  Jest bardzo oryginalna- przezroczysta z matowymi oraz brokatowymi elementami, a drobne kulki niby śniegu ma... zamknięte w środku!

II. " Fabryka bombek z mojego snu"
Typ konkursu: plastyczny 
Technika: dowolna na kartce papieru w formacie A4
Kategoria: dzieci w wieku od 8 do 13 lat
Nagroda: przepiękna,  ręcznie wykonana bombka, dmuchana w formie,  szklana i apetycznie ozdobiona :) Prawdziwy rarytas:) Oto ona:

Bombka to przepysznie wyglądające ciastko- nie tylko dla łasuchów;)

  III. " Fabryka bombek z mojego snu "
Typ konkursu: literacki
Forma: wiersz, opowiadanie, może być książeczka - lapbook okraszony ilustracjami
Kategoria: wszystkie dzieci do 13 roku życia 
Nagroda: przepiękna,  ręcznie wykonana bombka szklana w kształcie,  uwaga! uwaga! torciku wiśniowego:)))
Oto owo cudo:



Tu również lampa błyskowa odebrała bombce subtelne piękno,  ale wierzcie mi- ta niezwykła bombka to prawdziwe cudo!

IV. "Najpiękniejsza ręcznie wykonana w domu ozdoba świąteczna".
Typ: rękodzieło, DIY 
Forma: własnoręcznie wykonujemy ozdobę świąteczną. Krok po kroku opisujemy postęp prac, dokumentując każdy etap  zdjęciami. Przysyłamy w efekcie instruktaż, tak zwane Do It Yourself:)
Kategoria: dorośli 
Nagrody dwie:
Pierwsza nagroda to rewelacyjna bombka z kolekcji " królewskiej" jak ją nazywam;) Oto ona, tadadaaam:
 

Majstersztyk, prawda?

Druga nagroda to klasyczna okrągła bombka, wykonana ręcznie,  wydmuchana ze szkła i zdobiona w delikatne wzory, nadające jej zimowego tajemniczego charakteru. Tak wygląda :



Przepięknie przywoła zimowy nastrój nawet jeśli ( tfu! tfu!)  nie spadnie śnieg:)
Serdecznie zapraszamy do udziału w konkursie,  ale zanim weźmiecie w nim udział koniecznie przeczytajcie coś bardzo, bardzo ważnego. 
Prace proszę przesyłać w formie elektronicznej - zeskanowane, obfotografowane - jak Wam wygodniej,  na adres:
matkopolkowo@gmail.com
Proszę o dołączenie zdjęcia samej pracy w ostatecznej formie, ale także zdjęć autorów w trakcie wykonywania prac, a także oświadczenia, że prace wykonaliście własnoręcznie i że zgadzacie się na opublikowanie fotografii zwycięskich dzieł na naszym blogu. W przypadku konkursu na DIY zgoda na publikację musi dotyczyć wszystkich zdjęć,  a w przypadku formy literackiej zgoda musi dotyczyć publikacji całego utworu. 
Zwycięzców wybiorą według subiektywnej oceny matkopolkowe dzieci i Pani Magda Słodyczka- właścicielka fabryki bombek Silverado. Nagrody ufundowane przez fabrykę "Silverado" wysyłamy na swój koszt tylko na terenie Polski.
A już wkrótce na matkopolkowym blogu obszerna relacja z wizyt w fabryce, wywiad z Panią Magdą oraz mnóóóstwo fascynujących zdjęć:)

poniedziałek, 10 listopada 2014

Co słychać w... fabryce bombek?

Czy istnieje fabryka niezwykła, niemal magiczna, z której nie chce się wychodzić,  a praca daje mnóstwo radości?  Tak. Czy myślę o fabryce czekolady Williego Wonki? Nie, nie, nie. Przedstawiam miejsce, w którym byliśmy już wiele razy, a które, w przeciwieństwie do fabryki stworzonej piórem Roalda Dahla, istnieje naprawdę.  To miejsce nazywa się Silverado i mieści się przy ulicy Henryka Sienkiewicza 15 w Józefowie na Mazowszu.
Takich fabryk jest w Polsce kilka; mniejszych, większych. Silverado jest dużym przedsiębiorstwem. Mimo, że to taka potężna firma, jest w niej bardzo miło,  a kameralne pokoiki do pracy bardziej przypominają dom niż hale produkcyjne fabryki. Tylko zapach przywraca nas rzeczywistości i każe zdać sobie sprawę, że jesteśmy np. w malarni, a nie na kółku plastycznym;) 
Ponieważ,  jak wspomniałam,  byliśmy w tym miejscu nie raz i nadal tam chętnie wracamy przyciągani magnetycznym pięknem wzorcowni, postanowiłam podzielić się wrażeniami z tego cudownego miejsca. To będzie także kronika naszych doświadczeń,  którą za kilka lat także Kropeczek i Mirabelka będą mogli eksplorować:)
W zbliżeniu się do tego błyszczącego królestwa pomogła nam Pani Magda Słodyczka zapraszając nas do swojej firmy. Oto pytania jakie jej zadaliśmy, a w obmyślaniu których ogromny udział miała najstarsza dwójka- Zośka i Szczypior ( ja to właściwie sekretarka jestem ;)) :

Powyżej: część naszych zakupów:)

Matkopolkowo:- Pani Magdo, jak to wszystko się zaczęło? Skąd wziął się pomysł na taki biznes- na produkcję bombek a nie, na przykład, pasty do zębów?

Magda Słodyczka:- Namówił nas przyjaciel, którego dziadek miał kiedyś taką fabrykę. Na początku był w spółce, ale potem się wycofał. Wcześniej mieliśmy doświadczenia ze szkłem, z technologią, bo prowadziliśmy firmę produkującą szklane elementy do okularów. Jednak chińska konkurencja wyeliminowała nas z rynku. No i ja mam zdolności plastyczne, które wykorzystuję w pracy.

M.:- Skąd nazwa Silverado? Czy to nawiązanie do legendarnej krainy złota- Eldorado?
M.S.:- Nie, raczej do tego srebra w środku.

M.:- Ile lat pracuje Pani w fabryce?
M.S.- Pracuję tu dwadzieścia lat.

M.:-Jak to jest pracować w fabryce bombek?
M.S.: -Bardzo przyjemnie:) Szklane bombki są produktem pięknym i magicznym, ekscytującym. Taki produkt zawsze robi wrażenie. Mimo trudności na jakie niewątpliwie napotykamy, staramy się
widzieć przede wszystkim pozytywy tej pracy.


M.:- Czy lubi Pani swoją pracę?
M.S.:- Tak. Kocham!

M.:-Jak duża jest fabryka? Ile jest w niej pomieszczeń?
M.S.:- Ze czterdzieści. Cztery budynki. Budynki fabryki rozbudowywały się wraz z jej rozwojem, stopniowo.

M.: -Ile bombek produkuje się dziennie/ rocznie?
M.S.- Mamy dwadzieścia firm podwykonawczych. Około dwustu ludzi. Każdy z nich wykona, powiedzmy, pięćdziesiąt bombek dziennie. Ale to bardzo zmienne dane, bo to zależy od miesiąca- raz produkujemy mniej, raz więcej...

M.:-Jakie jakościowo według Pani są bombki z Silverado?
M.S.:- Najlepsze w Polsce:)

M.:- Kto wymyśla wzory bombek ?
M.S.- Tym ja się zajmuję.

M.:- A projekty kto wykonuje?
M.S.:- To też ja robię.

M.:- Kto wykonuje aluminiowe formy do bombek?
M.S.:- Firma z Częstochowy. Odlewnia żeliwna.

M.:- A jak się je tworzy?
M.S.:- Najpierw mam pomysł, następnie tworzę projekt. Potem do pracy na podstawie projektu przystępuje rzeźbiarz, a następnie robi się odlew.

M.: - Proszę zdradzić ile kosztuje wykonanie takiej formy?
M.S.:- Dla klienta to koszt około 1500 złotych za wykonanie formy

M.:-Czy można zamówić bombkę według własnego projektu? Jeśli tak to ile to kosztuje?
M.S:- Tak, jak najbardziej. To, jak już wspomniałam, koszt 1500 złotych dla klienta, ale minimalne zamówienie bombek to 72 sztuki.

M.:- 72? A dlaczego tak dziwnie, dlaczego np. nie sto?
M.S.:- To ze względu na pakowanie. Akurat tyle najmniej wchodzi do kartonu.

M.:- Skąd biorą Państwo te szklane rurki do wydmuchiwania bombek?
M.S.- Produkuje je Huta Katowice.

M.:-Skąd bierzecie pudełeczka na bombki?
M.S.:- Różne fabryki nam produkują w zależności od potrzeb- kartony, drewniane pudełka...

M.:-No a co z azotanem srebra? Skąd go Państwo biorą? I czy w azotanie srebra dużo jest srebra?
M.S.-Niestety, niedużo (śmiech). Ale staramy się je odzyskiwać. Po srebrzeniu azotan wylewa się z bombek i potem na dnie zbierają się maleńkie grudki srebra, które gromadzimy i przekazujemy do ponownego użycia firmie, która nam sprzedaje azotan srebra. To na bombce to jest prawdziwe srebro, ale jest go bardzo, bardzo mało.

M.:- Ile kosztuje posrebrzenie jednej bombki?
M.S.:- Nie mam pojęcia. Trzeba by spytać w biurze. 
(Dowiedzieliśmy się później, że w zależności od wielkości bombki jest to od 50 gr do 1 zł)

M.:- Czym zdobione są bombki?
M.S.:- Mamy specjalne lakiery z Niemiec . Są to lakiery na bazie spirytusu. Bombkę zamacza się w lakierze, by uzyskać jeden kolor, a potem maluje się wzory, okleja brokatem, kamieniami, muszelkami, piórkami, guzikami, wstążeczkami...

M.:-Pewnie nie kupują Państwo materiałów do zdobienia tam gdzie my- w papierniczym;)? To gdzie się zaopatrzyć w takie duże ilości?
M.S.:-Kupujemy w hurtowniach, u producentów. Najtaniej. Ale z zachowaniem wysokiej jakości. Część kupujemy za granicą, a część w Polsce.

M.:-Skąd się biorą te panie, które tu tak pięknie malują i zdobią? Czy one skończyły jakieś specjalne szkoły?
M.S.:- Nieee, ja je uczę. Byle miały zdolności manualne.

M.:- Ile czasu trzeba ćwiczyć, żeby tak ładnie dekorować bombki?
 M.S.:- Dwa lata. Co najmniej. Zaczynamy od najprostszych zdobień, i stopniowo, metodą małych kroczków doskonalimy technikę.

M.:- Czy panie malują na bombkach co im w duszy zagra czy muszą się ściśle trzymać wzoru?
M.S.:- Muszą się trzymać wzorów. Nie daj Boże co w duszy zagra;)

M.:-A czy Pani potrafiłaby samodzielnie wykonać bombkę od a do z? 
M.S.:-Wszystko poza wydmuchaniem. To bardzo trudne i tego nie potrafię dobrze zrobić.

M.:- A propos dmuchania, jak długi musi być ten odciąg, ta rurka, w którą się dmucha, żeby nie poparzyć sobie buzi?
M.S.:- Około 15 centymetrów

M.:-Jak się robi bombki z dziurką? Z wgłębieniem?
M.S.:- Gdy bombka jest jeszcze rozgrzana, dmuchacz specjalnym narzędziem dotyka i wpycha powierzchnię bombki do środka. To naprawdę szybko zastyga.

M.:- Jak się wykonuje czuby?
M.S:- Formuje się je ręcznie. Rozgrzewając i kształtując poszczególne elementy.

M.:- Ile czasu trwa cały proces produkcji bombki- od zaprojektowania  do pomalowania?
M.S.:- U  nas przyjmujemy zlecenia z terminem minimum czterotygodniowym.

M.- Co się dzieje z wodą po płukaniu i co się dzieje z odpadami, jak są utulizowane?
M.S.- Woda to zwykła podgrzana woda z płynem do naczyń. A azotan jest utylizowany przez firmę zewnętrzną.

M.:- Czy do projektowania bombek jest specjalna osoba?
M.S. - Ja plus projekty własne klientów.

M.:- Czy produkują Państwo bombki patriotyczne, z bohaterami narodowymi?
M.S.:- Tak, na zlecenie. Czasem jakiś z namiestników państwowych  gdzieś wyjeżdża to zamawiają np. pięknego orła. Staramy się wystrzegać twarzy, bo one wychodzą umowne, trudno odwzorować czyjąś konkretną twarz, bo szkło na to nie pozwala. Wyrzeźbić można wszytko, a szkło nakłada ograniczenia. Chcąc zrobić takiego Piłsudskiego można by mu zrobić krzywdę.

M.:- Jak Pani projektuje nowe wzory? Skąd Pani czerpie inspirację, czy zaskakuje Panią czasem nagła wena- chociażby w sklepie, na ulicy?
M.S.:-Różnie z tym projektowaniem. Czasem po prostu szkicuję na kartce, czasem wykorzystuję komputer, tablet, czasem opisuję. A pomysły zaskakują mnie codziennie. Na przykład  widzę babkę w spódnicy z super wzorem, więc potajemnie wyciągam telefon i dyskretnie ową spódnicę fotografuję.

M.:- Jakie bombki lubi Pani najbardziej?
M.S. - Hm, Royality chyba, z kamieniami, starymi haftami, ale dużo innych też lubię.

M.:-Czy fabryka pracuje przez cały rok?
M.S.:- Cały rok.

M.:-Ilu pracowników zatrudnia fabryka?
M.S.:- Około pięćdziesiąt osób. Plus firmy podwykonawcze. Z dwustu, może więcej. Zależy od sezonu.

M.:-W jakim miesiącu produkuje się najwięcej bombek? Kiedy jest największy ruch?
M.S.:- Ku zaskoczeniu wielu wcale nie zimą tylko w czerwcu i lipcu, kiedy musimy wszystko przygotować wcześnie na tyle by zdążyło w długiej podróży statkami dotrzeć przed świętami do naszych klientów za granicę.

M.:-A kto najchętniej kupuje Wasze bombki?
M.S.:- Amerykanie- 90 % produkcji. Resztę Europa, Polska.

M.:-Gdzie można kupić Państwa bombki?
M.S.:-W naszym sklepie, w butikach, galeriach, w całej Polsce. Bombkarnia ma całą kolekcję , którą zrobiliśmy im na wyłączność. Mam osobny pokój z projektami dla Bombkarni.

M.:-U nas bombki bywają dekoracją przez cały rok. Mamy np. takie przypinane zajączki, które... siedzą w kwiatkach doniczkowych. A u Pani w domu? Bombki są na co dzień czy od święta?
M.S. - Od święta.

M.:-Czy posiada Pani w domu bombki inne niż z Silverado?
M.P.:- Nie.

M.:-Czy obdarowuje Pani bliskich bombkowymi prezentami?
M.S.:- Tak.

M.:-Czy wykonuje Pani własnoręcznie ozdoby swiąteczne?
M.S.:- Nie. W domu od nich odpoczywam, ale... robię biżuterię.

M.:-Czy można w połączyć kilka bombek w jedną?
M.S.:-Tak. Skleja się klejem. Choćby czuby bywają klejone z kilku oddzielnych elementów

M.:- W Polsce jest kilka manufaktur bombek. Czy stanowicie dla siebie konkurencję?
M.S.:-Tak, jak najbardziej. Mamy tych samych klientów. Ja walczę jakością i wzornictwem.

M.:- Czy Wasze wzory powtarzają się wśród innych producentów bombek?
M.S.:- O Boże! Mam nadzieję,  że nie.  Ale oczywiście może się to zdarzyć.

M.:- Czy zdążają się kradzieże pomysłów? 
M.S.:- Taaak, pewnie, nagminnie. Czasem znajduję wręcz identyczną bombkę 1:1!

M.:- Najdziwniejsza bombka jaką wyprodukowano w Silverado to...
M.S.- Tatuaż z ciała klienta.  Rozebrał się a my go obfotografowaliśmy i na tej podstawie zrobiliśmy bombkę.

M.:- Czy da się zrobić nietłukącą się szklaną bombkę? 
M.S.- Nie da się. 
Zresztą...  może by się dało? Ale pewnie koszt odebrałby sens.

M.:-Jaką najmniejszą i jaką największą bombkę Państwo wyprodukowali?
M.S.:-Największa bombka była okrągła. Była na indywidualne zamówienie i miała ze czterdzieści centymetrów średnicy, a najmniejsza to kotek o wysokości około trzech centymetrów.

M.:-Czy można zrobić szklaną bombkę w domu?
M.S.:- Wydmuchać ? Nie wydaje mi się. Ale można udekorować.

M.:-Czy można zrobić bombkę z nadzieniem? Włożyć tam cukiereczki, liściki z cytatami...?
M.S.:- Robimy. Da się. [Taka bombka jest wygraną w jednym z naszych konkursów TU ]

M.:- Czy gdyby Pani mogła wrócić do momentu założenia fabryki bombek to po raz drugi wybrałaby Pani bombki?
M.S.:-Tak. Na 100 procent!

M.:- Co zrobić, żeby założyć taką fabrykę bombek?
M.S.:-Trzeba mieć kapitał założycielski. Poznać technologię. Trzeba mieć kogoś kto będzie wymyślał wzory. Trzeba mieć teren pod fabrykę. No i kupców. Bez nich nic się nie uda. Żeby zobrazować ogrom kosztów podam jeden przykład: targi we Frankfurcie, na których jesteśmy co roku. Taki jednorazowy wyjazd to koszt stu tysięcy złotych!

M.:-To jeszcze na koniec zapytamy o wycieczki, na które terminy są rozchwytywane jak świeże bułeczki. Dlaczego nie ma wycieczek przez cały rok?
M.S.:-My to robimy dla dzieci. Żeby zaspokoić ich naturalną ciekawość. Dziennie odwiedza nas około setka dzieci a zajmuje się nimi pięciu naszych pracowników. Zysk z wycieczek jest znikomy w porównaniu do zysków z produkcji. A to i tak parę miesięcy, bo od października aż do stycznia. I tak ograniczyliśmy  dostęp pośrednikom. Dawniej to właśnie firmy organizujące wycieczki dzwoniły i hurtem zgarniały gros terminów, ale gdy dowiedzieliśmy się jak pazernie zarabiają na dzieciach żądając czasem aż siedemdziesiąt złotych za bilet od razu ukróciliśmy proceder. [ Podczas gdy opłata na miejscu wynosi 25 złotych, a zwiedzanie trwa około dwóch godzin i dzieci częstowane są ciepłą herbatką i pączkami, a także dostają do domu pudełeczko z posrebrzoną bombką do samodzielnej dekoracji- Matkopolkowo] Teraz szkołom i osobom prywatnym dużo łatwiej zorganizować u nas wycieczkę.

M.:- Dziękujemy za miłą rozmowę i czas jaki nam Pani poświęciła.
M.S.:- Ja również dziękuję i pozdrawiam Czytelników.

         
             A teraz zapraszamy do obejrzenia filmów ukazujących jak się dmucha bombki i jak się je srebrzy. Pracownicy na filmach wyrazili zgodę na publikację filmów z ich udziałem. To najbardziej doświadczeni pracownicy w filmie. Pani srebrząca bombki pracuje w silverado już od 15 lat, zaś starszy pan zajmuje się dmuchaniem bombek już 25 lat!


 

Powyżej widzimy jak wydmuchuje się szklaną bombkę w formie. Szczypior i Zośka dostali po takiej bombce z długim, nieobciętym ogonkiem na pamiątkę. Jednak uległy one przed końcem wizyty pewnej metamorfozie;) co można dostrzec w ostatnim filmiku...
A na  poniższym filmiku Szczypior próbuje swych sił.  Nie jest lekko. Ja kiedyś też próbowałam.  To trudna sztuka. Najpierw baaardzo dużo wysiłku trzeba włożyć by szklany balonik zaczął rosnąć, a jak już zacznie to błyskawicznie się powiększa, aż trudno wyhamować;) I przy tym bardzo trudno uzyskać równomierną grubość ścianek:




Na koniec bombki uległy metamorfozie:



A teraz zapraszamy do galerii zdjęć z fabryki bombek Silverado:
  
Pow. Zdobienie bombek 
Pow. Dekorowanie za pomocą kleju automatycznie pompowanego do szprycy. Po skończonej pracy sprzęt trzeba dokładnie wymyć. 
Pow. Wzorniki
Pow. Ręczne ozdabianie
Pow. Nogą reguluje się dopływ kleju- trochę jak z maszyną do szycia;)
 
 
Pow. Oryginalna bombka zrobiona na indywidualne zamówienie klienta ze Szwajcarii

Pow. Kapsle

Pow. Srebrzalnia


Pow. Kocioł z podgrzaną wodą, która sprawia, że przezroczysty azotan srebra zostawia na wewnętrznej powierzchni cieniutka warstwę srebra.
  
Pow. Bombki Zośki i Szczypiora po metamorfozie
  
 
Pow. Formy
  
Pow. Tamponiarka, w której dekoruje się bombki za pomocą szablonów, takich jak poniżej:
  
 
Pow. Kratki, na których ustawia się bombki w tunelu

Pow. Podłoga przy tunelu- widać, że tu nikt się nie obija;)

Pow. Tunel. Jednorazowo przechodzi przez niego od 200 do 1500 bombek w jednej, ośmiogodzinnej zmianie. Kolorów jest przynajmniej 400, ale jednorazowo bombka może być umoczona tylko w jednym

Pow. Zobaczcie jaki fajny sposób na oznaczenie jaka barwa znajduje się w danym pudle- przyczepione małe bombeczki w danym kolorze

Pow. Tak wygląda tunel z boku. W otwór od lewej wjeżdżają bombki

Pow. A tu zaczyna się seria cudeniek znajdujących się w  pięknych pomieszczeniach zwanych wzorcownią
 
 
 
Pow. to chyba największa bombka jaką widzieliśmy we wzorcowni

Pow. Arcydzieła światowej architektury

Pow. Bombka "zdjęta" z roznegliżowanego klienta;)- a dokładniej zrobiona na podstawie fotografii jego tatuażu
 
Pow. Kolekcja tzw. Royality- ulubiona Pani Magdy

 
 
 
Pow. Bombki z nadzieniem- tu puch

 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
Pow.Zośka i Szczypior z Panią Magdą Słodyczką z Fabryki Bombek Silverado w Józefowie
Pozostaje mi tylko dołączyć się w życzeniach do dmuchaczy i zaprosić Was do konkursu, w którym wygraną są przepiękne bombki szklane z fabryki Silverado - TU


 Dodatkowe informacje:
1. Strona fabryki: Fabryka bombek Silverado



Cała relacja mogła powstać dzięki uprzejmości Pani Magdy Słodyczki i pracowników fabryki bombek Silverado. Dziękuję im wszystkim serdecznie:)