poniedziałek, 14 września 2015

Szpaki, szerszenie i spółka

A dla mnie resztki z ptasiego stołu jeno...

Czy ja już się pochwaliłam, że mamy przepyszne gruszki? Aromatyczne, oszałamiające intensywnością smaku i soczystością! Wyborne!  Naprawdę nie przesadzam- są wyśmienite! Szkoda tylko, że parę ładnych skrzynek gnije w trawie:( Jak się okazuje przede mną wieeelu innych amatorów doceniło rozkosze podniebienia jakich dostarczają nasze gruszki. Osy i szerszenie uwijały się jak w ukropie. Zupełnie jakby nie mogły przeboleć faktu, że nie dadzą rady zeżreć wszystkiego.  Gdy gruszki zaczęły feementować, ogród opanowały rusałki ( pisałam kiedyś o pijanych admirałach- one naprawdę są pijane! Widać jak inaczej latają). Jednak największą odpowiedzialność za taki stan rzeczy ponoszą szpaki. O, tak! Ta rozwrzeszczana hołota zlatywała codziennie całym stadem obsiadając moją gruszę! I dziobała na potęgę!  Wiele gruszek było tylko raz dziobniętych,  ale leżały postrącane w trawie a reszty dopełniały owady.  Mnie udało się zjeść ledwie cztery nieuszkodzone,  przepyszne gruszki w całym sezonie! Cz-t-e-r-y!!!  Ja bardzo, bardzo,  bardzo lubię ptaki,  no ale takie coś.?  
Ps. Znaleźliśmy dogorywającego trzmiela. Dzieciaki dokładnie obejrzały owada, ba, nawet pogłaskały lekko porastające jego ciało futerko.