poniedziałek, 21 marca 2016

Szklarnia

Szczypior i Brunisław dostają szklarnię 




Już jakiś czas temu kupiłam dzieciom edukacyjną szklarnię. Czy warto było? To się jeszcze okaże,  ale póki co wydaje się, że tak. Szklarnia jest plastikowa,  ale na tyle mocna, że posłuży do wielu, wielu siewów.  Opakowanie zawiera osiem małych plastikowych doniczek, pięć (? )  krążków torfowych i torebkę pełną nasion. A dokładniej rzecz biorąc w torebce umieszczono cztery gatunki-  bardzo różniące się wyglądem, ale wszystkie proste w uprawie. Są to: fasola, nasturcja,  bazylia i pomidor.  Oczywiście nikt nam nie broni podmienić nasion innymi;) Z tymi nasionami to był ambaras. Producent na opakowaniu umieścił taką oto informację :

UWAGA!  Nie używaj nasion dostarczonych w zestawie do celów rolniczych,  lecz przestrzegaj poleceń zawartych w zaproponowanych zadaniach dydaktyczno - edukacyjnych i wysiewaj nasiona wyłącznie w pojemnikach,  które znajdziesz w opakowaniu.  Nie stosować do użytku spożywczego.  Nie zostawiać w środowisku.  Certyfikowana zgodność fitosanitarna. 

No i zaczęły się- najpierw tylko domysły,  później i dociekania na jednej z " roślinnych" grup na fb. Czy producent chiński?  Czy nasiona zaprawiane chemią?  Czy F1? Czy GMO? Dlaczego nie do " użytku spożywczego "? I o co chodzi z tym " niewprowadzaniem do środowiska"?!  W zaistniałej sytuacji najprościej było... napisać do dystrybutora.
Tak też zrobiłam.  Dystrybutor nie był zupełnie zorientowany w temacie, ale za to chętny do pomocy. Poprosił o kod kreskowy produktu i napisał z prośbą o wyjaśnienie do Włoch,  do producenta, firmy Clementoni. Ten odpisał,  że formuła znaczy ni mniej ni więcej tylko: "nie zjadać nasion". Oto co napisał mi pan Krzysztof Orzechowski :


Informacja w produkcie jest spowodowana jedynie kwestiami bezpieczeństwa. Są to normalne produkty, które można jeść(rośliny), nie są skażone, ani też nie są GMO. Taka informacja została podana ponieważ czasami zdarzały się przypadki w których dziecko jadło nasiona, a nie rośliny. Również taki sam jest powód aby nie zostawiać ich w środowisku.

Teraz rozpakujmy to duże, interesujące pudełko:) Co znajdujemy w środku? Otóż wewnątrz opakowania trafiamy na plastikowe (całkiem solidne) elementy szklarni- podstawkę, daszek z systemem nawadniania, okiennice do wietrzenia w szklarni,  a także krążki torfowe, termometr do mierzenia temperatury w szklarence,  plastikowe małe doniczki,  pipety , kubek do nasiąkania krążków i pojemniczek- jak po kliszy fotograficznej, a także broszurkę ( właściwie to mini książeczka pełna ilustracji, ciekawych opisów i eksperymentów). Znajduje się tu również torebka z nasionami. 






Szczypior i Brunisław już dawno przymierzali się do szklarenki,  ale oni  mają tyyyle różnych zajęć i pomysłów, że ostatecznie szklarenką zajęli się w ostatni czwartek.  Bardzo chętnie zajęli się składaniem elementów,  wyjątkowo zgodnie podzielili się pracą i zawartością. Bawili się długo i w zgodzie. Współpracowali,  używali słownictwa odpowiedniego do sytuacji ( szef szklarni, laboratorium, analiza i takie tam;)) i dzielili się.  Każdy z nich posiał po jednym nasionku z każdego rodzaju. Podlalewają każdego dnia, obserwują... 




 








Zabawka okazała się strzałem w dziesiątkę.  A czy ma wady? Cóż,nic nie jest doskonałe. Także edukacyjna szklarnia. Jako wadę zabawki odbieram przede wszystkim tę niefortunnie napisaną uwagę o nasionach, ale także fakt, że w szklarence jest tylko pięć krążków torfowych, a doniczek aż osiem.  I to już chyba tyle.  Lista zalet jest dłuższa - dobra cena w stosunku do jakości,  duża paczka nasion, możliwość eksperymentowania o każdej porze roku- do czego zachęca producent,  a także możliwość wielorazowego wykorzystania szklarenki oraz... to najbardziej mi się spodobało, podzielność zabawki. Fakt,że jednocześnie może na niej eksperymentować ośmioro dzieci robi wrażenie. A jeśli doliczyć zagłębienia do hodowli kiełków to jednocześnie może pracować aż czternaścioro młodych ogrodników! I to jest najfajniejsze!  To jest tak fajne, że nawet niewystarczająca ilość krążków torfowych schodzi na dalszy plan. Owszem, z nimi jest czyściej niż z sypką ziemią, ale cóż.  Warto od razu zaopatrzyć się w małą torebkę ziemi. Miejmy nadzieję,  że producent to zmieni i licząc krążki doliczyć do ośmiu ;) Być może mu jeszcze o tym napiszę, a tymczasem polecam nawet taką nieidealną szklarenkę, bo to jedna z najwartościowszych zabawek z jakimi zetknęłam się w tym roku.

Wpis można zaliczyć do Małego Przyrodnika, wszak nie da się być ogrodnikiem nie będąc przyrodnikiem;)



Aktualizacja, 12.04.2016
Szczypior pojechał dziś w Góry Świętokrzyskie to ja tymczasem zamieszczę zdjęcie jego i Brunisławowej uprawy szklaeniowej. Chłopcy posiali po cztery nasionka. Prawa połowa zdjęcia to uprawa Brunisława, zaś lewa- Szczypiora. Ekhem, ekhem, cóż,  no nie wyszło z tym chłopakowi,  za ro Brunisław dumnie paraduje w nimbie "najlepszegoogrodnikaświata". A przecież i Szczypior potrafi nieźle pobawić się roslinami- o naprzykład eksperyment z fasolą - bardzo ładnie mu się udał.  Trochę to niepowodzenie może tłumaczyć fakt,że Brunisław - o furiackim temperamencie któregoś razu, krótko po Pabianic, w złości zrobił tam w tych Szczypiora nasionach niezłe przemeblowanie... I podobno " specjalnie zalewal rośliny [Szczypiora], żeby te zgniły "(?)  Zobaczcie sami jaki tego efekt:



15.04.2916: Aktualizacja...  aktualizacji;)
Jednak i Szczypior może się radować sukcesem ogrodniczym! No może sukcesikiem;) Jedno nasiono na cztery wykiełkowało.  Musiało być głęboko przez Brunisława " wgmerane " w ziemię i na tyle silne, że udało mu się wyjrzeć nad ziemię :)