Pierwszy śnieg
Nooo, może nie pierwszy,  ale pierwszy porządny śnieg.  Eskimosi mają podobno czterdzieści nazw na różne rodzaje opadów śniegu...  Ciekawe ile nazw deszczu mają mieszkańcy Anglii, Szkocji;)? Nasz dzisiejszy śnieg był sypki, dość suchy. Bałwan nie lepił się, ale za to jak świetnie można było sypać śniegiem! I o niebo przyjemniej gdy człowiek obsypie się takim śniegiem  niż obsypałby się piaskiem ;) Ach, napadało go tyle, że dawało się ciągać dzieciaki po ogrodzie.  Temperatura też znośna.  Ojciec Polak był z Zośką w kościele. Po mszy były jasełka. Wrócił w świątecznym nastroju i z uśmiechem pod nosem.  Z wrażeniem, że zastanie świątecznie nakryty stół ;) To naprawdę bardzo przyjemny dzień. I jak to fajnie mieszkać na parterze, mieć ogród,  w którym zdrowe dzieci mogą same się bawić, a ja spokojnie doglądam w domu chorowitków! 
Ach, taka pogoda upoważnia do dokarmiania ptaków. Dziś dowiedziałam się czegoś ważnego.  Lepiej karmić ptaki mrożonymi niż suszonymi owocami jarzębiny, czarnego bzu, aronii. Dlaczego? Dlatego, że suszone pęcznieją w ptasim wolu i mogą ptaka dusić. Pamiętajcie o tym dokarmiając skrzydlatych przyjaciół:)
Fajnie, też się cieszę że spadł śnieg. Na razie snuję się po domu i dopieszczam nowego bloga (nooo, idą zmiany:-), bo jestem przeziębiona. Na szczęście dzieciarnia u Babci. A ogródka Wam zazdroszczę, bo my z pierwszego piętra i mamy co prawda blisko park, ale to nie to samo. Pozdro!
OdpowiedzUsuńU nas pierwszy śnieg też już zaliczony :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuń