Leniwy czwartek
Klepnięte. Wyprowadzamy się. Upał niemiłosierny. A my spędziliśmy trzy (!) godziny u notariusza. Szczęśliwie było tam dużo chłodu i... wody. I dziękować Bogu, że jest babcia, bo gdybyśmy mieli tam iść z dziećmi... Uff, strach pomyśleć. Kropeczek z babcią narobili mnóstwo pierogów. A ja z mężem po raz pierwszy od niepamiętnych czasów ( chyba jeszcze sprzed pojawienia się dzieci;)) poszliśmy sami (!) na lody:)))
Potem dzieciarnia poszła na plac zabaw. Ku mojej wielkiej radości i uldze z tatusiem;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Rozgość się u nas i spędź miło parę chwil :)