Szczypior znów daje sobą rządzić...
A komu? Raczej czemu- książkom!  Myślałam,  że po akcji czytania z latarką pod kołdrą, podczas brania prysznica z książką postawioną obok czy zabieraniem lektury na rodzinny spacer, mój syn w końcu zapanował nad książkami.  Uwierzyłam głupia, bo nawet książki o Minecrafcie nim nie władały - o ja naiwna! Przecie to czytała co się przez nie dosłownie przelatuje migusiem! A tu masz babo placek! W telewizji puścili Lemony Snicketa. Już kiedyś oglądaliśmy.  Podobał się,  a tym razem gdzieś tam dzieciaki były,  do tego pakowania było mnóstwo, bo przeprowadzka,  no i jakoś przegapiliśmy.  Szczypior jęczał rozczarowany i zły to mu ściągnęłam na telefon.  Przeczytał, tfu, wróć!,  połknął w try miga chcąc więcej.  Jeszcze dwa tomy przeczytał w ten sposób.  Wczoraj wypożyczyłam mu kolejne,  papierowe, z biblioteki.  A dziś byliśmy na oficjalnym otwarciu jej nowej siedziby i on już te dwa tomy miał przeczytane, oddał i przytargaliśmy pięć kolejnych! Czytał chyba nawet siedząc na szopie ;) Na placu zabaw chwilę się pobawił zanim sięgnął po książkę,  a przed wieczorem " wciągnął" kolejny tom, zapowiadając,  że jutro idzie oddać... Jak cudownie być dzieckiem, mieć mało obowiązków a dużo czasu i coś co kochamy pod ręką!  Chwilo trwaj:)!
Przeprowadzka, nowa siedziba biblioteki. Jestem nie w temacie i chyba mi dużo umknęlo... :P
OdpowiedzUsuńA ze Szczypiorem piątkę przybiję. Też tak miałam, ku rozpaczy mamy, która niczego doprosić się nie mogła, bo ja byłam nieprzytomna.
Jeśli Ci nie przeszkadzają kartony to zapraszam do nas w tygodniu. Numer znasz:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń