piątek, 19 czerwca 2015

Dziewiętnasty dzień z #30DaysWild Piątek

Słońce świeci, deszczyk pada, czereśniożerca się podkrada... 

Przedpołudnie leniwie nam upłynęło przy pochmurnym niebie, dzwoniącym o szyby deszczyku, filmie familijnym i... dwóch kilogramach przeeeeepysznych czereśni :D Wszyscy je lubimy jak jeden mąż. No, może Mirabelka więcej używa " bliźniaków" jako kolczyków,  ale cała reszta wcina równo ;) Czereśnie zniknęły w oka mgnieniu,  deszcz i chmury tez gdzieś przepadły,  wiec poszliśmy na dwór. Pogoda była wspaniała - słonecznie i wietrznie. Włosy hulały, dzieci szalały,  a matka wielkości przeciętnego humbaka;) nawet się dziś za bardzo nie zasapała :) Ach, zajrzeliśmy też do naszych namiotników. Teraz jeszcze bardziej zróżnicowane stadia mają. Są jeszcze gąsieniczki,  są świeże kokony i zdarzają się już takie " dojrzałe"- można po nich poznać,  że to już tuż tuż.  Zobaczcie sami- deszcz i wiatr im nie straszne.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Rozgość się u nas i spędź miło parę chwil :)