Klucze
Dziś najważniejsze były klucze. Nie, nie, nie chodzi o klucze żurawi. Nie pora na nie;) Dziś, w Dzień Ojca, odebraliśmy klucze do naszego domu. Łatwo będzie zapamiętać tę datę. Skaczemy na główkę do głębokiej wody. Nigdy wcześniej nie mieszkaliśmy w domu. Dziś nasz nowy dom przywitał nas schronieniem przed deszczem. A gdy się przejaśniło duży ogród zaprosił Mirabelkę swym bogactwem truskawek, porzeczek, potężnych drzew- grusz, jabłoni, orzecha, późnej czereśni i ponad stuletnich śliw. Jednak to co Mirabelka lubi najbardziej to kolorowe kwiaty :) Zrobiła sobie dziś bukiecik z małych, głęboko różowych goździków, delikatnie błękitnych niezapominajek i białej, intensywnie pachnącej piwonii. Róże łaskawie zostawiła by upiększały ogród ;) A na włosach znalazła oryginalną ozdobę- maleńkiego, ale bardzo dzielnego ślimaka, który w przeciwieństwie do większych braci nie chował się przy byle drgnieniu cienia.
Ach, niesamowitą frajdę miała z użycia kaloszy; hihi, tak niewiele do szczęścia trzeba dziecku.