Nasza bajka
Dziś mieliśmy jesienną premierę. Co roku gdy dni są już na tyle krótkie, że ściemnia się przed wieczorem, wyciągamy nasz zabytkowy aparat do bajek i wyświetlamy klisze. Zawsze bardzo to lubiliśmy, atmosfera była wyjątkowa, dzięki ciemności i projekcji na ścianie trochę przypominało to kino. Często do tego wszystkiego robiliśmy kakao i racuchy . W tym roku wyjątkowo nam się nie udało. Fistaszek przyspawał się do cyca i nie chciał nawet na chwilę puścić. Szczypior obsługiwał aparat, ale ciężko mu było trzymać go tak pewnie, by wyświetlany tekst nie drżał. A Kropek... Diabeł w niego wstąpił! Cały dzień dawał popalić, a wieczorem obejrzał jedną bajkę, po czym zaczął nam niszczyć klisze i szarpać za podłączony do prądu kabel. Odpuściliśmy oglądanie przy "Kopciuszku". Spróbujemy innym razem...
A tymczasem przypomniał mi się warsztat o Afryce z poprzedniej edycji Dziecka na Warsztat. Chłopcy zrobili wtedy świecące projektory z kartonów po butach- to tak w nawiązaniu do recyklingu i z inspiracji afrykańskimi dziećmi, które ze starych opon potrafią zrobić klapki. O, TUTAJ.