Fiołki, fiołki, fiołki
Uwielbiam ich zapach. Czuć je zanim jeszcze je człowiek wypatrzy. Mowa o fiołku wonnym (Viola odorata). Wczoraj poszłam z chłopakami do lasu na szlajanko. A stamtąd dalej. Po drodze ogęgały nas jakieś gęsie olbrzymy, a dalej, w chaszczach znalazłam miejscówkę z fiołkami, przylaszczkami i wieloma innymi interesującymi roślinami. Nazrywałam troszkę fiołków. A dziś poszłam na fiołkobranie. Tylko z Fistaszkiem- on spał,a ja łaziłam z pudełeczkiem i łopatką. Wykopałam, a po powrocie do domu posadziłam w ogródku kilka fiołków, jasnotę purpurową, przylaszczki, cebulicę syberyjską i glistnik jaskółcze ziele. No i pozrywałam przez godzinkę fiołków; utarłam z cukrem- po godzinie intensywnego zbierania wyszedł ledwie mały słoiczek. Ekskluzywne, nie ma co;)