Co tam w Matkopolkowie?

niedziela, 31 stycznia 2016

"Echa Leśne"

Edukacja leśna


Zbierałam się do pisania i zbierałam... Jak sójka za morze...  I wychodzi na to, że już ze dwa tygodnie temu dostaliśmy od przemiłej pani Agnieszki z Centrum Informacyjnego Lasów Państwowych pękatą przesyłkę ( dziękujemy Pani Agnieszko:)).  Spodziewałam się najnowszego numeru " "Ech Leśnych", a tam...  kilka numerów tego kwartalnika,  książeczki dla dzieci o tematyce leśnej i świetny podręcznik ze scenariuszami zajęć przyrodniczych dla dzieci i z grą. Młodsza trójka zapaliła się do obejrzenia filmu dołączonego do czasopisma. 
Po pewnym czasie słyszę: -" Mamo! A taki Pan powiedział,  że drewno jest najlepsze!"; -" Nooo, chrabąszczy nie chcemy, ale drewno jest super! Możemy jeszcze raz?"
Innym razem włączyliśmy audiobooka dołączonego do jednej z książeczek.  Czytał Jarosław Boberek. Ten aktor jest genialny!!! Wydaje się,  że nie ma dla niego żadnych ograniczeń!  Sam wspaniale odczytał wszystkie role,  nadając im bardzo wyraźny indywidualny charakter.  Szczerze polecam wszystkim- i dzieciom i dorosłym różne publikacje edukacyjne Lasów Państwowych.  Są bardzo wciągające,  bogate w wiedzę,  a przy tym często pięknie wydane:)! Zresztą nie tylko publikacje polecam. Także ich Centra Edukacji Leśnej. Kiedyś byliśmy z dziećmi ( wtedy mieliśmy dopiero trójkę) w Centrum Edukacji Leśnej w Józefowie chyba. Była to część Mazowieckiego Parku Krajobrazowego.  Pamiętam malutką Zośkę jak stała przy wielkim wypchanym wilku trzymając mu na łbie swą małą rączkę zatopioną w gęstej sierści.  W budynku było dużo różnych makiet,  pokazane warstwy lasu, zamieszkujące go zwierzęta,  a obok budynku była zagroda z... żywymi wilkami! Zresztą zwykłe leśnictwa też często mają ambicje edukatorskie,  jak np. Nadleśnictwo Wichrowo ( to taka malutka wieś na Warmii, gdzie lubiłam spędzać czas włócząc się z koleżankami po lesie). Oprócz różnych działań edukacyjnych, jak choćby lekcje na łonie przyrody itp, mają zagrodę z dzikami.  Jak się diabły nie pochowają przed upałem to można je nawet nakarmić.  Łakome są na jabłka ;) No i tuż przy zagrodzie stoi duża tablica opisująca dzika specjalnym słownictwem,  np. uszy- słuchy, oczy- patry,  szczecina- suknia, kły- szable itd. To ciekawe informacje,  a podane wśród szumu drzew, wśród zapachów i smaków, na dłużej pozostają w pamięci. 







Autor: Matka Polka o 12:58 9 komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety: Codzienność, Mały Przyrodnik

wtorek, 26 stycznia 2016

Geografio a gdzie ty jesteś?

Geografia na warsztat.  

Styczeń to w projekcie Dziecko na Warsztat geografia. A co to jest? Gdzie to jest? Ano wszędzie wokół nas, każdego dnia się o nią ocieramy. A to gdy idziemy do lasu i próbujemy określić północ ,  a to gdy w skrzynce znajdziemy kartkę z jakiegoś maleńkiego zakątka na świecie,  albo gdy... bawimy się klockami a na szybach mróz maluje kwiaty.
Starsze dzieci żyją własnym życiem.  Mapy, azymuty i takie tam. Brunisława niewiele poza prądem interesuje,  co też można próbować wciągnąć do warsztatu,  rozmawiając choćby o tym skąd Polska bierze energię,  jak i gdzie, i ile, i dlaczego  jej się produkuje.
Pierwszą naszą zabawą była wycieczka w wyobraźni do Warszawskiego zoo ( nawet Kropek pamięta ostatnie odwiedziny, a miał wtedy ledwie 2,5 roku). Pobawiliśmy się miło z młodszymi dzieciakami przy ciepłym blasku choinki. Bawiliśmy się w zoo. 






Tory wiodły spod domu do kasy biletowej ogrodu zoologicznego . Trzeba było mijać lasy,  wzniesienia,  wiadukt. W zoo zwierząt było niewiele- tylko ptaki, bydło i konie ( tylko kilka z całego pudła koni- monotematyczne to zaplecze, choć ilościowo bogate).  A przed zoo czekały na swych właścicieli pieski i kot... ( mnie nie pytajcie po co iść z psem do zoo;)).  Przy okazji " zwiedzania" poczytaliśmy o zwierzętach w książce "Inwentarz zwierząt". Cóż o niej? Piękne, realistyczne duże ilustracje zwierząt z krótkimi opisami. Ciekawie pogrupowane,  np. Zwierzęta lasów,  zwierzęta wiejskie itp. Bardzo nam się spodobała nazwa muchy- tej zielono błyszczącej. Lucilia skórnica.  Brzmi jak imię bohaterki argentyńskie telenoweli,  prawda;)?






Kropkowi spodobały się chrząszcze- "Takieko ficiałem f lesie "- pokazywał paluszkiem.  
Kolejne podejście to były nasze stare dobre puzzle CzuCzu i mapa " od premiera";)
Puzzle są już wysłużone,  parę się zgubiło- może w zawieruszyły podczas przeprowadzki? Kropek średnio brał w tym udział. Zdążył się rozchorować.  Wyglądał jak błędny rycerz; marnie się czuł i to co mu odpowiadało najbardziej to odpoczynek. Tak mi go było szkoda! Gorączka atakowała zajadle,  węzły chłonne bolały. Apetytu brak, a i łykać ciężko było .  Tak by się chciało leżeć i leżeć przytulonym do mamy. Och, żeby to było możliwe...
A co do puzzli, to muszę przyznać, że Mirabelka chętnie je układa, na mapie z puzzli ćwiczy strony świata: " To będzie na północy ", " Hm, a ten kawałek to chyba z zachodu?".  Puzzle, jak i mapa pełne są pięknych rysunków ilustrujących dany region czy miejscowość - a to żubry na Podlasiu, a to latarnia morska w Świnoujściu,  a to kopalnie na południu kraju.




Podobną wiedzę dzieciaki utrwalały i w inny sposób - grały!  Na komputerze! Tak. Moje dzieci grywają. Subiektywnie- w ich odczuciu, o wiele za mało i za rzadko. Obiektywnie - nie za dużo,  w moich oczach- w sam raz;) Wybrałam dla nich grę krajoznawczą- z Kulkiem i Kulką. Tyle maluchy. Starsze chłopaki to już inna bajka. Z nimi próbowałam zagrać w planszówkę. To quiz geograficzny. Bardzo przyjemna rozgrywka,  choć muszę przyznać, że wolą grać w taki sam quiz, ale historyczny.  Co niektórzy.  Daaawno w tę grę nie graliśmy no i pierwszą próba nie udała się. Najpierw Szczypior nie chciał nawet próbować bojąc się przegranej. Przekonałam go by spróbował - mieliśmy grać " na luzaka". W trakcie przyszła Mirabelka i wymusiła na nas dołączenie do gry. A potem przyszedł Kropek i rozwalił nam grę :( Jakbyśmy częściej grali to pewnie by się przyzwyczaił... Tak wygląda ta gra:


Znajoma ( dzięki Magdo K. :))  zainspirowała mnie do nauki geografii przez pocztówki.  I nie, nie o postcrossing tu chodzi. Ograniczyłam pocztówkowe podróżowanie do Polski. Tatuś przysłał Mirabelce pocztówkę z Krakowa.  To miasto bardzo ją intryguje od dawna. Wyciagnęłyśmy cały stos " Krzysztoforków", by choć tak zatopić się w Krakowie. Wszyscy nie pojedziemy, ale mam nadzieję,  że (jak już Fistaszek usamodzielni się trochę) będę mogła ją tam zabrać.  Widzę, że nie jest to przelotna zachcianka. Na warsztat pójdą też inne miejsca poprzedzone kartką zaadresowaną stamtąd do Mirabelki.  Ale tylko z Polski,  przynajmniej na razie.  Poza tym postanowiliśmy zrobić mapę.  Dawno żadnej nie zrobiliśmy,  a i cel jest - mieszkamy w nowej miejscowości już pół roku. Maluchy znają dużą jej część,  ale nazwami ulic niekoniecznie się posługują.  Opornie nam to szło. Roboty w huk, chaos i wariactwo opanowuje dzieciaki- zwłaszcza wieczorem, gdy zamiast wyciszać się przed snem one biegają w kółko przez wszystkie prawie pomieszczenia ;)... Gdy udało się wreszcie wyleczyć Kropka, poszliśmy do sklepu po brystol.  Kupiliśmy papier o barwie nocnego nieba i dawaj obmyślać zakres mapy! Bo to miała być nasza wioska nocą. Zimową nocą.  " Mamoooo?  Gdzie jest biała farba?" No tak. Przecież nie wystarczy jej nawet jak powyjmujemy tubeczki z każdego zestawu jaki jest w domu. Stanęliśmy pod groźbą kolejnej wyprawy do sklepu ( a wiecie jak wygląda wielomatka z wózkiem,  sankami i kilkorgiem dzieci?  No właśnie! Lepiej nie komentować...). Na szczęście udało się coś wyszperać z panieńskich zapasów matki. 

Tu będzie zdjęcie mapy jak będzie gotowa. Teraz chorujemy, a termin DnW goni;)

Przynajmniej ktoś użył :p Malując mapę znów używaliśmy pojęć północ, południe, wschód i zachód.  Kropek nie kojarzył o czym mowa, ale Mirabelka tak. A potem Brunisław powiedział, że jak się odwróci to północ będzie miała z tyłu i już jej się wszystko poplątało ;) Remedium na ten chaos w głowie okazało się polowanie na słodycze.  Jesteśmy strasznymi słodyczowymi łasuchami, więc łatwo poćwiczyliśmy kierunki. Najpierw określiliśmy w którą stronę jest północ,  a potem biorąc na to poprawkę, trzeba było odnaleźć słodki skarb.  Komendy brzmiały: " Pięć kroków na północ ", " Teraz trzy na zachód " itp. To w przypadku młodszych. Starszym doszły komendy w stylu: " Trzy kroki na południowy wschód ", " Dziesięć na północny zachód ". Niestety odbyło się to w domu. W zamierzeniu była zabawą w śniegu, ale Kropek i Brunisław rozłożyli się.  Szkoda. Piękne, gęste kocie łby zasłały podwórko.  I tylko ślady kocich łapek skradających się za ptakami i ślady nóżek kosów szukających na ziemi jedzenia znaczyły dziewiczy śnieg.  
Pozdrawiam ciepło i zachęcam do odwiedzenia innych domów, w których odbyły się warsztaty geograficzne


Witamy na Facebooku

Facebook

facebook
Najpierw należy się zalogować.
Pobierz aplikację Facebook dla systemu Android i przeglądaj strony szybciej.

Adres e-mail lub numer telefonu

Hasło

UKRYJPOKAŻ
Utwórz nowe konto
  • Nie pamiętasz hasła? · Centrum pomocy
Zaloguj się do innego konta
Utwórz nowe konto
Polski
Русский
Français (France)
Português (Brasil)
English (US)
Deutsch
Español
Więcej języków…
Facebook ©2016
Ładowanie...
Spróbuj ponownie
Ładowanie...
Ładowanie...
Wok�� Dzieci S�owo Mamy Ed Montessori Karolowa Mama Kre Team Kreatywnym Okiem Matkopolkowo Bez nudy 360 przyg�d Bawimy my si� trzy Biesy dwa Du�kowy �wiat Dzika jab�o� Elena po polsku Co robi Robcio Jej ca�y �wiat Ca�y �wiat Karli Tymoszko Igranie z Tosi� Kawa z cukrem Laurowy �wiat Kreatywnie w domu LIttle bit life Gugusiowo Ciekawe dzieci �wiat Tomskiego Ohana On Ona i dzieciaki Mama w biegu Zakr�cony Belfer �winki 3 Uszywki Zuzinkowej mamy Mama na pe�en etat Mama Tr�jki Dzwoneczkowy raj mamy Ogarniam wszech�wiat Kreatywna mama Mama Aga Mamu�ka24 Pomieszane z popl�tanym Nasze rodzinne podr��e Nasza szko�a domowa Panna Swawolna Odkrywcy wiedzy Z motylem na d�oni Nasz przygoda diy Zabawy z Archimedesem Schwytane chwile Pomys�owe smyki My home and heart Gagatki 3 Dziecko na warsztat
Autor: Matka Polka o 01:55 4 komentarze:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety: Dziecko na Warsztat III

poniedziałek, 11 stycznia 2016

Słoik Szczęścia/ Happiness Jar

Słoik szczęścia zwany Happiness Jar

Na fejsiku jest akcja. Nie lubię akcji... Na ogół są głupie, odciągają ludzi od rzeczy istotnych,  albo ludziom pustym zapełniają  czas, sprawiając, że ich życie nabiera pozornej treści.  Akcja Słoik Szczęścia też nie jest dla każdego. Ba! Na pierwszy rzut oka zdaje się kolejnym bzdurnym czadoprzestrzeniomyślozapychaczem. Ba! Dla wielu ludzi pewnie w istocie nim jest. Jednak ja uważam,  że w moim życiu jest baaardzo potrzebna i wyczekiwana. Myślałam o czymś takim od dawna, ale w natłoku myśli i spraw, wypierana po wielekroć przez niecierpiące zwłoki " tu i teraz" myśl ta ginęła gdzieś w czeluściach wszechświata. Aż do wczoraj, kiedy to nie czekając na " bardziej odpowiedni moment" po prostu wzięłam słoik i wrzuciłam tam mini kopertki. W środku zapisałam to co mnie cieszy,  nawet drobne rzeczy, a na zewnątrz datę. Bo widzicie ja mam okropną,  naprawdę okropną tendencję do narzekania. Powiedziałabym nawet, że do zrzędzenia. Dzięki Bogu w środku we mnie jest taka bardzo silna, nie dająca się stłumić Iskierka, która sprawia, że widzę aż pół szklanki pełnej.  No, w najgorszym przypadku po prostu pół szklanki,  ale nigdy, przenigdy nie dopuszczam myśli, że mam " tylko". I każdemu tego życzę, bo choćby nie wiem jak trudno nam się żyło,  to dzielniej to życie przeżyjemy dziękując za to co mamy niż uzyskując na to czego nie mamy.
A co radości ja tam wrzucam? A choćby,  że mieliśmy miłych gości i przyjemnie spędziliśmy czas. Albo, że udało mi się poczytać ( rozumiecie,  prawda;)?), albo... Nie zdradzę tych osobistych radości,  ale nawet najmniejsza mnie cieszy i staram się ją cenić :) Może też spróbujecie? Pomyślcie tylko jak miło będzie pod koniec roku wspomnieć minimum 366 dobrych rzeczy jakie Was spotkały!


Autor: Matka Polka o 03:59 Brak komentarzy:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety: Codzienność..., Happiness Jar, Słoik szczęścia

środa, 6 stycznia 2016

Jak dobrze mieszkać na parterze!

Pierwszy śnieg 

Nooo, może nie pierwszy,  ale pierwszy porządny śnieg.  Eskimosi mają podobno czterdzieści nazw na różne rodzaje opadów śniegu...  Ciekawe ile nazw deszczu mają mieszkańcy Anglii, Szkocji;)? Nasz dzisiejszy śnieg był sypki, dość suchy. Bałwan nie lepił się, ale za to jak świetnie można było sypać śniegiem! I o niebo przyjemniej gdy człowiek obsypie się takim śniegiem  niż obsypałby się piaskiem ;) Ach, napadało go tyle, że dawało się ciągać dzieciaki po ogrodzie.  Temperatura też znośna.  Ojciec Polak był z Zośką w kościele. Po mszy były jasełka. Wrócił w świątecznym nastroju i z uśmiechem pod nosem.  Z wrażeniem, że zastanie świątecznie nakryty stół ;) To naprawdę bardzo przyjemny dzień. I jak to fajnie mieszkać na parterze, mieć ogród,  w którym zdrowe dzieci mogą same się bawić, a ja spokojnie doglądam w domu chorowitków! 
Ach, taka pogoda upoważnia do dokarmiania ptaków. Dziś dowiedziałam się czegoś ważnego.  Lepiej karmić ptaki mrożonymi niż suszonymi owocami jarzębiny, czarnego bzu, aronii. Dlaczego? Dlatego, że suszone pęcznieją w ptasim wolu i mogą ptaka dusić. Pamiętajcie o tym dokarmiając skrzydlatych przyjaciół:)




Autor: Matka Polka o 08:11 2 komentarze:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety: Codzienność..., Ptaki

Pytaki

Pytaki- szczero do bólu 


Jeszcze przed Bożym Narodzeniem wygrałam grę Pytaki. Została wysłana kurierem z myślą,  by koniecznie doszła przed świętami i mogła stanowić prezent. Choć kusiło mnie by zapakować ją pięknie i opisać ośmioma imionami - dla nas wszystkich,  nie zrobiłam tego. Znałam tę grę od dawna z opowiadań znajomych. Wiedziałam, że to nie jest taka sobie gra jakich sporo w sklepach. Odłożyłam ją zatem  na półkę,  by poczekać na odpowiednią chwilę.  Cóż, nasza rodzina to osiem osób. Silne, ścierające się charaktery,  baaardzo zapracowani rodzice i baaardzo wymagające dzieci. Kochane bardzo. Bardzo,  bardzo,  bardzo.  Jakie by nie były.  Zawsze i wszędzie.  I skonfliktowane często. Albo się kochają do szaleństwa, albo toczą śmiertelne boje.  No i ta gra to jest narzędzie do zdiagnozowania pewnych rzeczy. Oczywiście jest możliwość, że ktoś nie odpowie na pytanie. Gra nie wdziera się agresywnie w serca uczestników. Jak ktoś nie chce, nie musi mówić co czuje. Ba, zawsze można odmówić udziału w grze, a matka cierpliwie poczeka z nadzieją, że dziecko kiedyś się przełamie. Pytaki są reklamowane jako świetna zabawa dla całej rodziny. Oby tak było jak najczęściej,  niestety trzeba liczyć się z możliwością usłyszenia kilku gorzkich słów,  zwłaszcza jeśli na co dzień nie pochylacie się za bardzo nad przyczynami konfliktów tylko w pędzie do ogarnięcia miliona ważnych spraw ograniczacie się tylko do ucięcia konfliktu.  Zwykle pytanie np. " Z kim i jak chciałbyś spędzić wakacje?" może obok bezpośredniej odpowiedzi wywołać rozwinięcie w postaci: " bo z nim to ja już nigdy nie chcę mieć nic wspólnego, bo on to mi ciągle..." i tu następuje lista żalów i przewinień. Tak jak napisałam - gra może zaboleć, ale warto w nią zagrać. Mój Boże! Każdy powinien mieć te grę w domu! Gabinety terapii pedagogicznych również- by wypożyczać rodzicom do domów. Psychologowie,  szkolne placówki ( może warto zrobić taką wersję dla klas- niechby grały na godzinach wychowawczych?). Grę Pytaki wyłączam trochę z kategorii gier. No, z pewnością umieszczam ją obok gier, ale półkę wyżej. I traktuję ją jak przyjaciela, który pomoże zdiagnozować problemy, który pomoże otworzyć się "nieśmiałkowi", który zachęci do wyrażenia uczuć kogoś kto ma z tym problemy.  To naprawdę wyjątkowa rzecz, za którą bardzo dziękuję fejsbukowej społeczności " Mniej ekranu, więcej rodziny".







A co zawiera pudełko ( nota bene bardzo solidne)?
Woreczek, który mieści kartonowe żetony z pytaniami ( duuużo żetonów), tradycyjną kostkę do gry, kostkę uczuć, karty uczuć i ( przynajmniej to wydanie które mam posiada) drewniany pionek. Grać można na kilka sposobów.  Można rzucać kostką zgodnie z ruchem wskazówek zegara ( albo odwrotnie :p),  można też zacząć od najmłodszego i wybierać kogo się chce. Przy tej opcji,  zwłaszcza gdy jest niewielu graczy łatwo wychodzi,  że np. ktoś kogoś notorycznie nie wybiera ( na ogół szybko wychodzi dlaczego), choć i tak w każdej rundzie każdy gracz musi być wybrany, ale kolejność dokonywanego wyboru daje do myślenia. Można  wciągnąć do czytania młodsze dzieci, które na ogół chętnie się tego podejmują mogąc pokazać,  że i one już ( lepiej lub gorzej)  czytają. Można wreszcie użyć pionka ( jeśli ktoś ma starszą wersję,  do której pionków nie dodawano to przecież łatwo go zrobić z czegokolwiek - małej figurki, kapsla, kamyka...). Układamy z żetonów dowolny wzór ciągły ( ślimak,  droga,  zygzak,  litera- co tam wymyślimy) i po nim poruszamy się pionkiem.  Gra zawiera również notesik i ołówek ( nasze wyłudził od razu Brunisław,  ale przecież notować można na czymkolwiek;)), a także naklejki - takie miłe dodatki. Te pierwsze dwa przydają się gdy chcemy zapisać jakąś przydatną informację ( np. że mama na urodziny chciałaby niczym niepokojona przez godzinę w ciszy czytać książkę mocząc się w wannie- a co;)?). Do tego wszystkiego dołączona jest prosta,  bardzo przejrzysta i krótka :) instrukcja. Są tam też dodatkowe informacje o dobrej komunikacji z dziećmi ( nie zrażajcie się - to żaden napuszony akademicki bełkot,  a zwykły obrazowy przykład jakich życie rodzinne dostarcza nam każdego dnia). Zalet gra ma wiele. Z tych fizycznych to przede wszystkim solidność i estetyka. Proste zasady i regulowany czas gry. No i duża liczba żetonów sprawia, że nawet tak duża rodzina jak nasza może zagrać razem. Ba! Jeszcze dziadków moglibyśmy zaprosić!  Polecam ją bardzo wszystkim rodzinom, ale także jak wcześniej pisałam różnym gabinetów terapii do wypożyczania rodzicom. A do twórców apeluję: zróbcie też wersje koleżeńskie- do gry z sąsiadami,  albo z kolegami szkolnymi.



Ps. Kilka dni po napisaniu tego postu trafiłam na fantastyczną dziewczynę - jest nauczycielką i... zrobiła ( i stosuje!) klasową wersję Pytaków:) Poznajcie Asię- " Zakręconego Belfra "

Pytaki w wersji dla klasy szkolnej

Uczestniczymy w projekcie Gramy!

Autor: Matka Polka o 01:08 4 komentarze:
Wyślij pocztą e-mailWrzuć na blogaUdostępnij w XUdostępnij w usłudze FacebookUdostępnij w serwisie Pinterest
Etykiety: Gramy!, Gry, Planszówka
Nowsze posty Starsze posty Strona główna
Wyświetl wersję na komórki
Subskrybuj: Posty (Atom)

O mnie

Moje zdjęcie
Matka Polka
Matka Polka "urodziła się" 8 grudnia 2009 roku na portalu zielonalekcja.pl, gdzie prowadziła pamiętnik przyrodniczy. Obecnie pisze własny blog. Na co dzień próbuje walczyć z chaosem i "wychowaćnaludzi" swoje małe dzikusy- Zośkę, Szczypiora, Brunisława, Mirabelkę, Kropka i Fistaszka. Blog jest raczej monotematyczny, bo dotyczy głównie dzieci Matki Polki, ich przygód, często w kontekście przyrodniczo-ekologicznym; nie znajdzie się tam raczej porad z dziedziny hydrauliki, mechaniki kwantowej, bohemistyki i wieeeelu innych. Można za to od czasu do czasu trafić na zabawny, z życia wzięty cytacik ze Szczypiora. Przygody matkopolkowej rodzinki można poznać na stronie: http://www.zielonalekcja.pl/index.php?mod=informacja&id=5122 a także tutaj.
Wyświetl mój pełny profil

Archiwum bloga

  • ▼  2016 (40)
    • ►  września (2)
      • ►  wrz 30 (1)
      • ►  wrz 13 (1)
    • ►  sierpnia (2)
      • ►  sie 29 (1)
      • ►  sie 08 (1)
    • ►  lipca (1)
      • ►  lip 03 (1)
    • ►  czerwca (2)
      • ►  cze 12 (1)
      • ►  cze 11 (1)
    • ►  maja (5)
      • ►  maj 30 (1)
      • ►  maj 23 (1)
      • ►  maj 18 (2)
      • ►  maj 05 (1)
    • ►  kwietnia (5)
      • ►  kwi 25 (1)
      • ►  kwi 20 (1)
      • ►  kwi 13 (1)
      • ►  kwi 10 (1)
      • ►  kwi 01 (1)
    • ►  marca (8)
      • ►  mar 29 (1)
      • ►  mar 21 (1)
      • ►  mar 10 (1)
      • ►  mar 08 (1)
      • ►  mar 07 (1)
      • ►  mar 05 (1)
      • ►  mar 03 (2)
    • ►  lutego (10)
      • ►  lut 27 (1)
      • ►  lut 26 (1)
      • ►  lut 24 (1)
      • ►  lut 22 (1)
      • ►  lut 21 (1)
      • ►  lut 09 (1)
      • ►  lut 08 (1)
      • ►  lut 07 (1)
      • ►  lut 06 (1)
      • ►  lut 03 (1)
    • ▼  stycznia (5)
      • ▼  sty 31 (1)
        • "Echa Leśne"
      • ►  sty 26 (1)
        • Geografio a gdzie ty jesteś?
      • ►  sty 11 (1)
        • Słoik Szczęścia/ Happiness Jar
      • ►  sty 06 (2)
        • Jak dobrze mieszkać na parterze!
        • Pytaki
  • ►  2015 (88)
    • ►  grudnia (1)
      • ►  gru 10 (1)
    • ►  listopada (32)
      • ►  lis 30 (1)
      • ►  lis 29 (1)
      • ►  lis 27 (1)
      • ►  lis 26 (1)
      • ►  lis 25 (1)
      • ►  lis 24 (3)
      • ►  lis 20 (1)
      • ►  lis 19 (1)
      • ►  lis 17 (2)
      • ►  lis 16 (1)
      • ►  lis 15 (1)
      • ►  lis 14 (1)
      • ►  lis 13 (1)
      • ►  lis 12 (1)
      • ►  lis 11 (2)
      • ►  lis 10 (1)
      • ►  lis 09 (1)
      • ►  lis 08 (2)
      • ►  lis 07 (1)
      • ►  lis 06 (1)
      • ►  lis 05 (1)
      • ►  lis 04 (1)
      • ►  lis 03 (1)
      • ►  lis 02 (1)
      • ►  lis 01 (3)
    • ►  października (5)
      • ►  paź 29 (2)
      • ►  paź 18 (1)
      • ►  paź 14 (1)
      • ►  paź 03 (1)
    • ►  września (3)
      • ►  wrz 27 (1)
      • ►  wrz 26 (1)
      • ►  wrz 14 (1)
    • ►  sierpnia (5)
      • ►  sie 31 (1)
      • ►  sie 29 (2)
      • ►  sie 08 (1)
      • ►  sie 04 (1)
    • ►  lipca (5)
      • ►  lip 25 (1)
      • ►  lip 20 (1)
      • ►  lip 15 (1)
      • ►  lip 12 (1)
      • ►  lip 09 (1)
    • ►  czerwca (32)
      • ►  cze 30 (1)
      • ►  cze 29 (1)
      • ►  cze 28 (1)
      • ►  cze 27 (1)
      • ►  cze 26 (1)
      • ►  cze 25 (1)
      • ►  cze 24 (1)
      • ►  cze 23 (2)
      • ►  cze 22 (1)
      • ►  cze 21 (1)
      • ►  cze 19 (2)
      • ►  cze 17 (1)
      • ►  cze 16 (3)
      • ►  cze 13 (2)
      • ►  cze 12 (4)
      • ►  cze 09 (1)
      • ►  cze 08 (5)
      • ►  cze 07 (2)
      • ►  cze 02 (1)
    • ►  maja (2)
      • ►  maj 25 (1)
      • ►  maj 15 (1)
    • ►  kwietnia (1)
      • ►  kwi 30 (1)
    • ►  marca (1)
      • ►  mar 08 (1)
    • ►  lutego (1)
      • ►  lut 25 (1)
  • ►  2014 (34)
    • ►  grudnia (2)
      • ►  gru 15 (1)
      • ►  gru 14 (1)
    • ►  listopada (6)
      • ►  lis 24 (1)
      • ►  lis 20 (1)
      • ►  lis 19 (1)
      • ►  lis 11 (1)
      • ►  lis 10 (1)
      • ►  lis 06 (1)
    • ►  października (26)
      • ►  paź 29 (24)
      • ►  paź 27 (1)
      • ►  paź 04 (1)
Matka Polka. Motyw Znak wodny. Autor obrazów motywu: digi_guru. Obsługiwane przez usługę Blogger.