wtorek, 29 marca 2016

Burza

Pierwsza wiosenna burza

Wielkanoc była wyjątkowa - pierwsza na wsi. Święta spędzone w miłym gronie najbliższej rodziny szybko minęły. A wyjątkowość polegała także na tym, że... chyba mogę powiedzieć, że byliśmy już zdrowi. Wszyscy dochodziliśmy do siebie po tych przeziębieniach, anginach, zapaleniach oskrzeli, płuc, uszu.  Ach, szkoda gadać,  dość powiedzieć, że udało się nawet pójść połowie rodziny na rezurekcję!  To nic, że mała Mirabelka większość mszy przespała;) Ważne, że sama zgłosiła chęć dołączenia do starszego rodzeństwa :) I nie objadaliśmy się ponad miarę w święta;) I poruszaliśmy się na ciepłym,  słonecznym,  choć wietrznym spacerze w niedzielę!  A w poniedziałek spędziliśmy parę godzin w ogrodzie - prawie zasnęłam na słońcu i chyba trochę opaliła mi się buzia;)! Brunisław został mistrzem ogrodnictwa ( jego szklarenkowe wysiewy wschodzą ; Szczypior ciągle czeka)! Mirabelka została małą mistrzynią rolek! Fajnie było, ale się skończyło. A dziś co? 
Dziś był las:)! Przez to chorowanie dawno nie byliśmy,  a dziś udało mi się zabrać młodszą czwórkę.  Brunisław pojechał rowerem,  Fistaszek wyspał się w wózku,  Kropek wypatrzył na drodze żuki,  a ja uszkodzone,  być może przez zwierzęta,  mrowisko, w którym jak w ukropie biegały mrówki rudnice. 





Las miejscami ubarwiony jest jeszcze bardzo... jesiennie, ale coraz częściej obleka się w świeże wiosenne barwy, które cieszą oko a to w postaci świeżego mchu, a to młodego jaskółczego ziela.




Spacer nie wyglądał tak jak planowaliśmy, bo... zaczęło grzmieć. Żadnej delikatności,  zapowiadających dalekich pomruków, tylko od razu tak, żeby nie było wątpliwości kto nadchodzi - Ona!  Pani Wiosenna Burza! Ta, po której wiosna rusza z kopyta. Ta, która zaniepokoiła leśne ptaki i która zwróciła nas z drogi. Byliśmy dosyć daleko, na tyle, by nie zdążyć do domu o suchej nitce,  choć niewiele brakowało.  Udało się Brunisławowi, bo pojechał rowerem, choć jechał na tle błyskawicznie, to nie zmókł.  A nas dopadło już blisko domu. Szaleńczy, siekący i niesamowicie gęsty grad! A gdy zamknęłam drzwi domu jak nie huknie!  Blisko!  Bardzo blisko! Jak się okazało piorun walnął w okolicach domu sąsiadów i naprawa prądu w całej okolicy zajęła parę godzin!  
Pierwszą przygoda tej wiosny zaliczona!