Matematyka królową nauk jest?
No właśnie. Jest czy nie? Pewnie punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dla jednego najważniejsza będzie matematyka, a dla innego literatura, biologia itd Jedno jest niezaprzeczalne- matematyka otacza nas zewsząd i absolutnie nie ma na świecie takiego człowieka, nawet w najdzikszym zakątku świata, którego by nie dotyczyła matematyka, choćby jej maleńki fragment, cień niby. Przecież nawet najdzikszy dzikus, ludożerca z najgłębszej dżungli szacuje każdego dnia- ile dnia już minęło odkąd wstał, a ile dnia zostało do zachodu? Ile wody trzeba dodać do posiadanej ilości mąki, żeby jakiś tam placek się udał? W jakiej odległości jest od zwierzyny? W innym miejscu na świecie uczniowie obliczają ile wynoszą sinusy, tangensy i takie tam, a jeszcze gdzie indziej wybitni matematycy pracują nad maszynami szyfrującymi, podczas gdy inni projektują nowe, skomplikowane technologie. Możnaby tak długo, ale szkoda czasu ;) Warsztat matematyczny czas zacząć!
Na końcu napiszę co mnie zainspirowało, z czego skorzystałam przy zabawie z tymi dziećmi, które wykazały zainteresowanie, albo co bym wykorzystała z tymi, które uciekły gdzie pieprz rośnie; gdyby nie uciekły of kors;) A teraz bez zbędnego ambarasu dokumentacja zabaw:
Gra planszowa Halli Galli - teoretycznie przeznaczona dla dzieci w wieku 8+, ale jak z większością gier, nada się też dla młodszego. Można poćwiczyć matmę i refleks, a także... języki obce;) No, przynajmniej proste zwroty, liczebniki i owoce;) Kropek miał 2,5 roku gdy zaczął w nią grać. Na kartach przedstawione są cztery rodzaje owoców - śliwki, gruszki, truskawki i cytryny. W ilości od 1 do 5. No i dzwonek- najfajniejszy element pudełka. W jednej z naszych wersji bawimy się tak, że najpierw się umawiamy, że np. gracz A dzwoni jak zobaczy jakikolwiek owoc w ilości 1, gracz B dzwoni gdy zobaczy kartę z 4 owocami, natomiast gracz C dzwoni gdy zobaczy 9 owoców ( wykładam wtedy dwie karty- przy okazji można poćwiczyć dodawanie, odejmowanie, mnożenie, dzielenie czy choćby zbiory). Czasem jest problem, by ktoś inny niż Głównodzwoniący ( czytaj: Kropek) zadzwonił, ale grać się daje;)
Inna wersja tej gry wymaga trzech kostek- jak szaleć to szaleć ;) Rzucamy nimi, ale wybieramy sobie tylko dwie z nich- które chcemy i tak kombinujemy poprzez różne działania matematyczne, by wynik był zgodny z jedną z liczb na planszy - wtedy możemy ją zakryć żetonem. Żetony są w różnych kolorach, każdy gracz ma" swój" kolor, a odpowiedzi do jednego rzutu kostkami może być więcej niż jedna. Im więcej zakrytych pól ( czyli dokonanych obliczeń, czyli: główka pracuje) tym bliżej zwycięstwa. Zwycięża ten kto zakrył więcej pól.
Karty- ach temat- rzeka. Nie namawiam do hazardu, ale do gry dla przyjemności. Oczko, tysiąc, albo choćby wojna. Co kto lubi, co kto chce. My trzepaliśmy wojnę - proste, ale póki co dzieci nie nudzi. Ćwiczymy porównywanie wartości - więcej/ mniej, a rozgrywka jednak jest nieprzewidywalna. Może trwać chwilkę, a może się ciągnąć bez końca. A na koniec można poćwiczyć zręczność budując jak najwyższy domek z kart:)
Pieniądze - kolejna praktyczna umiejętność powiązana z matematyką. Jakie macie - prawdziwe, narysowane, kupoione- zabawowe czy zrobione ( najfajniej chyba odzyskuje się ołówkiem monetę przykrytą kartką;))
Żołnierz- to taka nasza wymyślona zabawa. Chłopaki mają duży pokój, którego podłoga daje pole do popisu. I nie mam na myśli walk sumo. Eeee, a przynajmniej nie tylko;) Otóż pod dywanem mamy... labirynt. Wyklejony na podłodze taśmą malarską. Jedna osoba jest żołnierzem, a druga dowódcą, który jest ranny, ale przytomny. Musi doprowadzić szeregowca do apteczki. Wydaje przy tym komendy: " dwa kroki prosto", " jeden krok w lewo" albo " obrót w lewo o 90 stopni i jeden krok w prosto ", tudzież " pięć kroków w tył " czy "obrót o 180 stopni i pięć kroków prosto". Potem trzeba jeszcze przeprowadzić szeregowego z powrotem. Można też położyć w kilku miejscach miny przeciwpiechotne. Jeśli wprowadzi się na nią żołnierza, to wraca on do punktu wyjścia. Można dowolnie uatrakcyjniać i wprowadzać nowe zasady, ważne by ćwiczyć kierunki, stopnie ( dla starszych dzieci to już w ogóle można utrudnić i np. określić która ściana pokazuje północ i w odniesieniu do tego wydawać komendy używając nazw kierunków geograficznych. Byle samemu się nie pomylić, bo będzie obciach:p Chociaż, czemu nie? Można pokazać, że każdy się myli i że warto wtedy się śmiać z pomyłki zamiast obrażać).
Zagadki- Zośka miszczem jest ;)! Tak. To Zocha wiodła prym w zagadkach. Wszystko odgadła, choć czasem zbita z tropu porzucała właściwy tok rozumowania.
Przykładowe zagadki:
- "W pokoju znajduje się babcia i jej dwa koty, cztery psy i jedna paprotka. Ile nóg znajduje się w pokoju? " Odpowiedź: 2 ( babcine)
-" Długopis i wkład do niego kosztowały łącznie 1,10 zł. Przy tym długopis był droższy od wkładu o 1zł. Ile kosztował wkład?" Zośka nawet chwili się nie zastanawiała nad poprawną odpowiedzią, która brzmi " 5 groszy", podczas gdy chłopcy palnęli bezmyślnie, że 10 groszy :p
-" Co to jest- dwie głowy, dwie ręce i sześć nóg, przy czym tylko cztery z nóg są w ruchu?"
Tu Zośka wymyśliła w pierwszym momencie, że brzmienna klacz, lecz zaraz się poprawiła, że jeździec na koniu. Zaimponowała mi; ja bym pewnie tydzień myślała ;) A może to dlatego, że ona lubi konie? Szczypior wymyślił, że... bliźniaki syjamskie
-" W rodzinie jest pięciu braci i każdy ma siostrę. Ile dzieci jest w rodzinie?" Banalne? Szczypior palnął, że 10;)
"Jedno jajko gotuje się cztery minuty. Ile będą się gotowały cztery jajka?" odp. 4 minuty;)
- zagadki "geometryczne " dla młodszych:
" Jaką figurę geometryczną nosił na głowie Tatuś Muminka?" odp. cylinder
" Jaką figurę geometryczną wykorzystują niektórzy do karania dzieci?" odp. Kąt
" Jakie pojęcia geometryczne przyjaźnią się ze słońcem?" odp. promienie
" Jaka linia ukryła się w nazwie słynnej wieży z Pizy? " odp. krzywa
Czas -w ramach " babskiego wieczoru " ( wiecie, tylko Mirabelka, Zośka, ja i czekolaaada, no dobra żartuję, jeszcze planszówka i... Fistaszek) grałyśmy w grę " 5 sekund". Gra polega na tym, że w ciągu pięciu sekund trzeba podać trzy odpowiedzi na wylosowane pytanie. I wierzcie mi, trzeba się wyrobić w tej grze. Ja na początku w pięć sekund to byłam w stanie powiedzieć tylko " yyy" ;) Gra pokazuje jak szybko upływa czas, ale to akurat staramy się ćwiczyć na codzień, np. za 15 minut idziemy gdzieś tam, za pół godziny trzeba wyjąć ciasto itd
- Mierzenie, ważenie -połączone z nasypywaniem i przelewaniem- wiadomo, w kuchni szalejemy. Czasem :p
Przykładowe zagadki:
- "W pokoju znajduje się babcia i jej dwa koty, cztery psy i jedna paprotka. Ile nóg znajduje się w pokoju? " Odpowiedź: 2 ( babcine)
-" Długopis i wkład do niego kosztowały łącznie 1,10 zł. Przy tym długopis był droższy od wkładu o 1zł. Ile kosztował wkład?" Zośka nawet chwili się nie zastanawiała nad poprawną odpowiedzią, która brzmi " 5 groszy", podczas gdy chłopcy palnęli bezmyślnie, że 10 groszy :p
-" Co to jest- dwie głowy, dwie ręce i sześć nóg, przy czym tylko cztery z nóg są w ruchu?"
Tu Zośka wymyśliła w pierwszym momencie, że brzmienna klacz, lecz zaraz się poprawiła, że jeździec na koniu. Zaimponowała mi; ja bym pewnie tydzień myślała ;) A może to dlatego, że ona lubi konie? Szczypior wymyślił, że... bliźniaki syjamskie
-" W rodzinie jest pięciu braci i każdy ma siostrę. Ile dzieci jest w rodzinie?" Banalne? Szczypior palnął, że 10;)
"Jedno jajko gotuje się cztery minuty. Ile będą się gotowały cztery jajka?" odp. 4 minuty;)
- zagadki "geometryczne " dla młodszych:
" Jaką figurę geometryczną nosił na głowie Tatuś Muminka?" odp. cylinder
" Jaką figurę geometryczną wykorzystują niektórzy do karania dzieci?" odp. Kąt
" Jakie pojęcia geometryczne przyjaźnią się ze słońcem?" odp. promienie
" Jaka linia ukryła się w nazwie słynnej wieży z Pizy? " odp. krzywa
Czas -w ramach " babskiego wieczoru " ( wiecie, tylko Mirabelka, Zośka, ja i czekolaaada, no dobra żartuję, jeszcze planszówka i... Fistaszek) grałyśmy w grę " 5 sekund". Gra polega na tym, że w ciągu pięciu sekund trzeba podać trzy odpowiedzi na wylosowane pytanie. I wierzcie mi, trzeba się wyrobić w tej grze. Ja na początku w pięć sekund to byłam w stanie powiedzieć tylko " yyy" ;) Gra pokazuje jak szybko upływa czas, ale to akurat staramy się ćwiczyć na codzień, np. za 15 minut idziemy gdzieś tam, za pół godziny trzeba wyjąć ciasto itd
Są jeszcze setki fajnych matematycznych aktywności dla maluchów, dziesiątki książek, zabawek, wagi, miarki, ciężarki, liczmany, programy. Jest tego tak dużo, że aż głowa boli. Czasem lepiej za długo nie szukać;) Hiciorem jest z pewnością strona Khan Academy- istna skarbnica wiedzy nie tylko matematycznej. Jest też interesująca strona piktografia.pl, matzoo i wiele, wieeele innych. Wyszła też w tym roku ceniona książka pań Gruszczyk- Kolczyńskiej i Zielińskiej pt. "Dziecięca matematyka - dwadzieścia lat później ". Warto przeczytać jeśli Sue ma make dzieci. A jeśli o mnie idzie, to ja najbardziej lubię jak można matematykę pokazać w przyrodzie wokół nas. Bardzo podobają mi się spirale Fibonacciego pokazywane na przykładzie szyszki, ale na to moje maluchy mają jeszcze czas;) Do lata:p Na razie ćwiczą zbiory na kasztanach, żołędziach, liściach i kamykach ;)
Bawcie się dobrze - matematyka jest wszędzie, czerpcie garściami :)
Koniecznie zajrzyjcie do innych blogów biorących udział w zabawie :
Koniecznie zajrzyjcie do innych blogów biorących udział w zabawie :