Bitwa na poduszki!
Bez bicia. Z ręką na sercu. Straaaaaaasznie dawno nie biłam się na poduszki. Ostatnio wieeele lat temu, gdy Zośka była jeszcze malutka. Ale wtedy to się tak śmiałyśmy, że ho ho. No i... stłukłyśmy lampę dziadka:/ Udało się naprawić:) Wspomnienia Zośka ma do dziś, choć wtedy miała mniej niż trzy latka.
Szczerze mówiąc wcale jakoś nie było ochoty na wojnę poduszkową. Co jednak nie znaczy, że poduszki nie poszły w ruch. Tylko, że ja w tym uczestniczyłam jedynie jako obserwator. Zabawa była zarezerwowana dla ścisłego grona złożonego ze Szczypiora, Brunisława, Mirabelki i Kropeczka. Dzieciaki bawiły się w "pracę", w parkour i w... psią budę. Wszystko przy wykorzystaniu poduszek ofkors ;)
Szczerze mówiąc wcale jakoś nie było ochoty na wojnę poduszkową. Co jednak nie znaczy, że poduszki nie poszły w ruch. Tylko, że ja w tym uczestniczyłam jedynie jako obserwator. Zabawa była zarezerwowana dla ścisłego grona złożonego ze Szczypiora, Brunisława, Mirabelki i Kropeczka. Dzieciaki bawiły się w "pracę", w parkour i w... psią budę. Wszystko przy wykorzystaniu poduszek ofkors ;)