Listopadowe eksperymenty
Eksperymenty przewidziane na listopad zaczęliśmy w jeden z ostatnich dni października. Właściwie to jest jeden eksperyment, ale długofalowy. Niestety mój ssak jest jak przyspawany do mnie, w dodatku duży i ciężki, ma ledwie cztery miesiące i jest baaardzo absorbujący. W tym momencie życia i w warunkach jakie mamy musimy się zadowolić tylko tym jednym eksperymentem. Starsze dzieci eksperymentują sobie same, a to w kuchni, a to np. ze środkiem ciężkości itp przy budowaniu z lego. Ja jednak nad tym nie panuję, no, może z wyjątkiem tego, że pilnuję, by chata nie poszła z dymem;) A wracając do naszego warsztatu: dzień był piękny i słoneczny, a dzieci... chore. Pomysł wpadł mi do głowy gdy szliśmy do lekarza. Słońce bawiło się wśród spadających z drzew liści. Była śliczna złota jesień. Natchnęło mnie, by przeprowadzić eksperyment przyrodniczy. Przypomniał mi się uśmiechnięty starszy pan z wielkim szklanym gąsiorem w objęciach. Nie. Nie było w środku wina, tylko... dżungla ;) W gąsiorze był ogród, zamknięty i niepodlewany od... kilkudziesięciu (!) lat. Ten pan to David Latimer.
Wracając od lekarza nazbieraliśmy kamieni. Po wyparzeniu posłużyły nam za podłoże ( wyparzyliśmy je by pozbyć się ewentualnych grzybów, które mogłyby nam popsuć nasz ogród; trochę też zbyt grubą warstwą ułożyliśmy te kamienie , ale cóż, jeśli eksperyment się powiedzie, to w przyszłym roku zrobimy w gąsiorze ;)). Następnie nasypaliśmy warstwę ziemi i wyłożylismy ją warstwą mchu z ogrodu. Zasadziliśmy też roślinkę, którą akurat mieliśmy w domu. No i dobrze. Dzięki temu, że dzieci były chore nie kupiliśmy np. roślinki owadożernej albo, dajmy na to, żywych kamieni, które wyglądałyby pewnie atrakcyjnie, ale by sporo kosztowały. A tak? Nasz eksperyment nie kosztował nas ani grosza:) Ogródek został odrobinkę podlany raz. Dosłownie dwoma mililitrami wody. Teraz tylko regulujemy. Jak jest dużo słońca, to słój przesuwamy w cień. Jak zbyt dużo skroplonej na ściankach wody, to wietrzymy. Pracujemy nad regulacją wilgotności. Zdjęcia niżej pokazują ogród tuż po założeniu, a ostatnie w tej serii, z wyższą trawą, po jakichś dwóch tygodniach.
Wracając od lekarza nazbieraliśmy kamieni. Po wyparzeniu posłużyły nam za podłoże ( wyparzyliśmy je by pozbyć się ewentualnych grzybów, które mogłyby nam popsuć nasz ogród; trochę też zbyt grubą warstwą ułożyliśmy te kamienie , ale cóż, jeśli eksperyment się powiedzie, to w przyszłym roku zrobimy w gąsiorze ;)). Następnie nasypaliśmy warstwę ziemi i wyłożylismy ją warstwą mchu z ogrodu. Zasadziliśmy też roślinkę, którą akurat mieliśmy w domu. No i dobrze. Dzięki temu, że dzieci były chore nie kupiliśmy np. roślinki owadożernej albo, dajmy na to, żywych kamieni, które wyglądałyby pewnie atrakcyjnie, ale by sporo kosztowały. A tak? Nasz eksperyment nie kosztował nas ani grosza:) Ogródek został odrobinkę podlany raz. Dosłownie dwoma mililitrami wody. Teraz tylko regulujemy. Jak jest dużo słońca, to słój przesuwamy w cień. Jak zbyt dużo skroplonej na ściankach wody, to wietrzymy. Pracujemy nad regulacją wilgotności. Zdjęcia niżej pokazują ogród tuż po założeniu, a ostatnie w tej serii, z wyższą trawą, po jakichś dwóch tygodniach.
A poniższe zdjęcia pokażą jak wygląda ogród w słoju po prawie miesiącu. Trawa sporo urosła. Widać, że ogród żyje. Niestety w ostatnich dniach przy roślince pojawiła się pleśń. Ile się dało ( to co widoczne) zostało oczyszczone, ale to pewnie początek końca:( Póki co ogród rośnie nadal. Jest wietrzony i ani razu nie był podlewany od założenia- nie było potrzeby. Będziemy go dalej obserwować i uzupełniać post o aktualne dopiski. Poniżej na zdjęciu widać chore spodnie liście roślinki, kolejne zdjęcie ukazuje ogród na parę dni przed publikacją warsztatu.
Zachęcam do odwiedzenia innych blogów biorących udział w zabawie :
Zachęcam do odwiedzenia innych blogów biorących udział w zabawie :
Poniżej
A PONIŻEJ ZDJĘCIA DOKUMENTUJĄCE JAK WYGLĄDA OGRÓD Z UPŁYWEM CZASU STYCZEŃ 2016:
LUTY 2016
KWIECIEŃ 2016
Powyższe zdjęcie nie ukazuje tego dokładnie, ale słój zaczyna zarastać, jest w nim gęsto i ciemno. Roślinka zdeformowała się, nienaturalnie wydłużyła i powyginała w walce o światło, a i tak widać, że tę walkę przegrywa. To był fajny eksperyment, ale chyba go już zakończymy. No, chyba, że... zdobędziemy gąsior ;)
A PONIŻEJ ZDJĘCIA DOKUMENTUJĄCE JAK WYGLĄDA OGRÓD Z UPŁYWEM CZASU STYCZEŃ 2016:
LUTY 2016
KWIECIEŃ 2016
Powyższe zdjęcie nie ukazuje tego dokładnie, ale słój zaczyna zarastać, jest w nim gęsto i ciemno. Roślinka zdeformowała się, nienaturalnie wydłużyła i powyginała w walce o światło, a i tak widać, że tę walkę przegrywa. To był fajny eksperyment, ale chyba go już zakończymy. No, chyba, że... zdobędziemy gąsior ;)
Ooo! My też próbowaliśmy, ale nam uprawa nie poszła ;)
OdpowiedzUsuńOryginalny pomysł na eksperyment... Taki inny :-)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe doświadczenie. Nam nie uda się już spróbować w tym roku, ale na wiosnę, czemu nie?
OdpowiedzUsuńSuper! Bardzo mi sie podoba, musimy stworzyc wlasny ogrod w sloiku. Dzieki za inspiracje!
OdpowiedzUsuńciekawe doświadczenie, oj wymaga od Was cierpliwości i dbania o ten ogród,brawo
OdpowiedzUsuńSuper pomysł z tym ogródkiem :) Gratuluję!
OdpowiedzUsuńPonoć takie ekosystemy mogą żyć latami :)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak jak ten gąsior pana Latimera, który nas zainspirował
UsuńDokładnie tak jak ten gąsior pana Latimera, który nas zainspirował
UsuńIlu lat? Kilkudziesięciu?! Nieźle, prawdziwy obieg zamknięty :D Bardzo fajny, przyrodniczy eksperyment :3
OdpowiedzUsuńMy również staraliśmy się, żeby coś u nas wyrosło, ale odnieśliśmy sromotną porażkę - widać nie nadaję się do hodowania roślin :)
OdpowiedzUsuńCzadowy pomysł! Pięknie wam żyje!
OdpowiedzUsuń