Tres, czyli kółko i krzyżyk w najlepszej wersji jaką kiedykolwiek widziałam
Od kilku dni testujemy grę Tres wydawnictwa Epideixis. Czy graliście kiedyś w kółko i krzyżyk? Założę się, że tak. Albo,że chociaż znacie ją ze słyszenia. To teraz wyobraźcie sobie trzy warstwy tej gry ułożone jedna na drugiej. Wygrywamy wówczas, gdy mamy nasze pionki ułożone trzy w jednym rzędzie, tylko, że w tej wersji mogą one leżeć nie tylko poziomo, ale również pionowo! Ba! Nawet po skosie! A wiecie jakiego wymiaru nabiera ta gra? Otóż, staje się ona niesamowicie wciągająca. A kolejna zaleta ( pomijając te wszystkie korzyści jakie daje wspólne granie) to długość rozgrywki. Gra się intensywnie i szybko. Można poprzestać na jednej partyjce ( buahaha), albo rozegrać ich ze sto.
Naszą grę znaleźliśmy po powrocie ze spaceru na... parapecie - listonoszka tak zostawiła. A ponieważ byliśmy już umówieni na przejażdżkę rowerową po lesie i w sumie wpadliśmy do domu tylko po rowery dzieciaków tooo... zabraliśmy grę ze sobą :) Dobrze zrobiliśmy, bo gra okazała się RE-WE-LA-CYJ-NA! Dotąd numerem jeden były szachy, choć nie wszyscy w rodzinie potrafią w nie grać. Nie ukrywam, że one nadal pozostają największą miłością Zośki i Ojca Polaka, ale to dlatego, że... zajęci swoimi sprawami, jeszcze nie spróbowali nowej gry. Wszystko przed nimi, więc kto wie co jeszcze czas pokaże? Jeśli idzie o resztę, to Tres podbiła nasze serca na całego. Dziesięciomiesięczny Fistaszek nawet bawi się przednio przekładając krążki, turlając je, stukając jednym o drugi, obślniając i nakładając na kołeczki! Trzy i pół letni Kropek gra z użyciem jednej warstwy, albo używa krążków jako kół, walców, łączy je z innymi klockami. Zaś Mirabelka, Brunisław, Szczypior i ja rżniemy równo wykorzystując pełnię możliwości.
Graliśmy w lesie, w ogrodzie, przed śniadaniem, w trakcie posiłku, w łóżku, a nawet podczas karmienia Fistaszka, z grą ułożoną na maminym biodrze. Co więcej, dużo, bardzo dużo kłócących się Brunisława i Szczypiora połączyła właśnie gra Tres. Rozegrali dotąd mnóstwo świetnych rozgrywek, gra dostarczyła nam wszystkim wielu radosnych chwil i mnóstwa śmiechu. Poleciłabym ją każdemu. Co więcej, może popełnię teraz jakieś faux pas, ale muszę to napisać - według mnie Tres bije na głowę nawet szachy, a to ze względu na małe rozmiary i szybkość rozgrywki. A do tego jest solidna i trwała. To dobrze, bo często mam ją w torebce albo pod wózkiem :) A gdy dzieci grają, matce zdarza się... ratować się pudeleczkiemyod gry, bo akurat nic nie wzięła, a tu takie piękne nasiona do zebrania;)
Naszą grę znaleźliśmy po powrocie ze spaceru na... parapecie - listonoszka tak zostawiła. A ponieważ byliśmy już umówieni na przejażdżkę rowerową po lesie i w sumie wpadliśmy do domu tylko po rowery dzieciaków tooo... zabraliśmy grę ze sobą :) Dobrze zrobiliśmy, bo gra okazała się RE-WE-LA-CYJ-NA! Dotąd numerem jeden były szachy, choć nie wszyscy w rodzinie potrafią w nie grać. Nie ukrywam, że one nadal pozostają największą miłością Zośki i Ojca Polaka, ale to dlatego, że... zajęci swoimi sprawami, jeszcze nie spróbowali nowej gry. Wszystko przed nimi, więc kto wie co jeszcze czas pokaże? Jeśli idzie o resztę, to Tres podbiła nasze serca na całego. Dziesięciomiesięczny Fistaszek nawet bawi się przednio przekładając krążki, turlając je, stukając jednym o drugi, obślniając i nakładając na kołeczki! Trzy i pół letni Kropek gra z użyciem jednej warstwy, albo używa krążków jako kół, walców, łączy je z innymi klockami. Zaś Mirabelka, Brunisław, Szczypior i ja rżniemy równo wykorzystując pełnię możliwości.
Graliśmy w lesie, w ogrodzie, przed śniadaniem, w trakcie posiłku, w łóżku, a nawet podczas karmienia Fistaszka, z grą ułożoną na maminym biodrze. Co więcej, dużo, bardzo dużo kłócących się Brunisława i Szczypiora połączyła właśnie gra Tres. Rozegrali dotąd mnóstwo świetnych rozgrywek, gra dostarczyła nam wszystkim wielu radosnych chwil i mnóstwa śmiechu. Poleciłabym ją każdemu. Co więcej, może popełnię teraz jakieś faux pas, ale muszę to napisać - według mnie Tres bije na głowę nawet szachy, a to ze względu na małe rozmiary i szybkość rozgrywki. A do tego jest solidna i trwała. To dobrze, bo często mam ją w torebce albo pod wózkiem :) A gdy dzieci grają, matce zdarza się... ratować się pudeleczkiemyod gry, bo akurat nic nie wzięła, a tu takie piękne nasiona do zebrania;)
Wpis jest silnie powiązany z projektem Grajmy!
Za grę dziękujemy firmie Epideixis :)
Ps. Są wakacje- sierpień. Śpieszę donieść, że gra nadal ma duże wzięcie. Nie nudzi się, dzieci nie mają jej dość i wszystko wskazuje na to, że na zawsze zostanie w naszym domu- po prostu nie można być na nią zbyt starym;)