poniedziałek, 24 listopada 2014



Dziecko na Warsztat II.
Listopad - Afryka i jej sztuka ludowa.

Afryka jest jak czarna dziura- gdy się do niej zbliżysz to już nie umkniesz.  Wessie Cię na zawsze pozostawiając piętno. Afryka to matka.  Początek wszystkiego.  Kolebka życia i kolebka ludzkiej mowy. Afryka to kraj kontrastów i rekordów. To tam bogactwa potentatów, miejscowych królów i watażków z diamentami w zębach i dolarami poupychanymi po wszystkich kieszeniach, spotykają niedole ludzi, którzy żyją poniżej dolara dziennie,  albo wręcz nie mają nic. To tam w krótkim czasie możemy zobaczyć olbrzymie afrykańskie metropolie, pełne hałasu, zamieszania, samochodów i telefonów komórkowych jak i proste namioty koczowników na wygwizdowie. Zabójcze pustynie, śnieg na górskich szczytach, największa różnorodność fauny na świecie, naj, naj, naj...  Najwyższy przyrost naturalny, największa umieralność na HIV. Dziwolągi jak świecące grzyby albo śmiertelne wirusy. Przemoc i łagodność.  Poddańczość i wojowniczość. Religia, tabu, groźne czary i potrzeba piękna.  Wszystko to predestynuje sztukę Afryki. A czym jest sztuka ludowa? Od tego trzeba zacząć. W naszym rozumieniu sztuka ludowa to coś więcej niż materialne wytwory najniższych warstw społecznych.  To związek między członkami danej grupy- wsi, plemienia, społeczności.  To coś, co zaspokaja potrzeby religijne, ale także społeczne i estetyczne. W przypadku Afryki sztukę ludową rozumiemy nie tylko jako kosze, maski, figurki czy ceramikę. Jest to spoiwo, które łączy grupę,  wpływa na jej poczucie tożsamości i odróżnia ją od innych. Tak jak w folklorze innych kultur strój, architektura czy muzyka wyróżniają afrykańskie plemiona.  Ja,  chcąc pokazać dzieciom różnorodność świata, wybrałam jedną, konkretną grupę.  Jest to wyjątkowe plemię, którego potrzeba estetyki nie ma sobie równych a piękno jest dla nich najważniejszą wartością na świecie.  Nie licząc na zrozumienie, zaakceptowanie czy polubienie tego przez moje dzieci, a jedynie, albo aż- na zainteresowanie przedstawiłam im żyjące  w okolicach Nigru koczownicze plemię Wodaabe :)
Najpierw dzieci próbowały określić czym jest piękno. Odpowiedzi były różne - wszystkie dotyczyły świata przyrody.  Piękno kojarzyło się dzieciom z tęczą, słońcem, kwiatami... A potem przeszliśmy do piękna ludzkiego. Tu pierwsze skojarzenia dotyczyły wyglądu fizycznego, by dojść do cech charakteru czy talentów. Mówiliśmy o tym co nam się w ludziach podoba, na co zwracamy uwagę, a także kto nad wyglądem więcej pracuje ( trudno to było ustalić...). Mężczyźni obecnie w wielu przypadkach nie mniej dbają o wygląd niż kobiety, choć szczęśliwie na innych zagadnieniach się skupiają i przedkładają piękno sylwetki nad piękno twarzy, w czym panie znowu osiągnęły mistrzostwo;) Mówiliśmy także o tym jak różnie to piękno można wyrazić ( delikatny makijaż permanentny w Europie dajmy na to, a wielkie, rozciagnięte dziurki w uszach, natarte popiołem, zgrubiałe blizny po nacięciach czy malowanie henną w Afryce).



Nic z tego dzieci nie zdziwiło. Ale długie " coooooo?! " wyskoczyło im z ust na wieść, że u Wodaabe pindrzą się...  mężczyźni;)! Z niedowierzaniem na swej twarzy Szczypior roześmiał się na wieść,  że mężczyźni z plemienia Wodaabe biorą również udział w... konkursach piękności!  I przeglądają się w lusterkach! I malują! I wybałuszają gały oraz szczerzą zębiska by ukazać ich biel i się zareklamować - jacy to są piękni i zdrowi! I jeszcze tańczą!  I nie mają nic przeciwko zdradom swoim i swoich kobiet! I nie wiadomo czyje są dzieci w której rodzinie! No i się nie myją! Chociaż muszę przyznać, że o ile wszystko powyższe spotkało się z mniejszym lub większym niezrozumieniem, o tyle perspektywa niemycia się, jak odniosłam wrażenie, wydała się dzieciom atrakcyjna;)
A żeby było śmieszniej, to Wodaabe mają swój znany na międzynarodowej scenie etno, a więc możemy chyba powiedzieć "światowej" sławy zespół. Nazywają się Etran Finatawa i parę  ładnych lat temu mieli nawet wystąpić na festiwalu w jednej z warmińskich wsi. Kto wie, może gdybym wtedy wiedziała to z ciekawości bym podjechała;)? Ale nie wiedziałam, dopiero przy okazji warsztatu trafiłam na tę informację. Czy by mi się spodobało? Wątpię- oceńcie sami, oto próbka:


A poniżej film o zespole Etran Finatawa:

Pon. Nasze domowe zasoby;) :
Pow. Brunisław z National Geographic w ręku
Pow. Artykuł o Wodaabe znaleźliśmy w domowym archiwum numerów National Geographic- ten to nr 10 (109) z października 2009 r

Pow. Mirabelka przegląda zdjęcia Wodaabe z archiwalnego numeru National Geographic

Poza rozmowami o pięknie i o Wodaabe, przyjemnie poznawaliśmy Afrykę- tzw. białą, czyli arabską, a także czarną. Ze starszymi dziećmi rozmawialismy też o różnych wierzeniach afrykańskich plemion, także o czarach, maskach obrzędowych, o niebezpieczeństwach jakie mogą się za nimi kryć,  a także o tym, że nie każdy Arab to muzułmanin i że nie każdy muzułmanin to Arab;) O animistach, voodoo i afrykańskim,  żywiołowym, radosnym chrześcijaństwie. Szaleliśmy przy afrykańskiej muzyce- słuchaliśmy jej w wydaniu arabskim jak i afrykańskim, w wersji klasycznej i nowoczesnej. Zdecydowanie ta druga bardziej się dzieciom podobała. Tak arabska jak i czarna muzyka klasyczna czy ludowa raczej je drażniły. W sumie rozumiem. To często dźwięki piskliwe, jękliwe czy płaczliwe albo wręcz odwrotnie- skrajnie radosne.  Tak czy siak- obce nam, w dodatku w niezrozumiałym języku.  Ale już tamtejsza muzyka splatająca w sobie tradycję ze współczesnymi nurtami muzyki zachodniej jest bardzo przyjemna. Bardzo:) Cudowna! Wspaniała! Nieszablonowa! Najciekawsza! Przynajmniej dla mnie.  I może troszkę dla moich dzieci:) Przynajmniej dla ich części ;) Rabih Abu Khalil ( co prawda nie pochodzi z samej Afryki, ale urodził się bardzo blisko i afrykańskie wpływy mu nieobce) i Natacha Atlas bardzo przypadły do gustu Brunisławowi,  Fela Anikulapo Kuti- mój numer jeden na afrykańskiej scenie muzycznej niezmiennie od wielu już lat zawładnął Mirabelką i Kropkiem ( och! jak szaleją przy nim!), Szczypior toleruje wszystko, ale jakąś nutkę sympatii wykazywał chyba troszkę w stosunku do Amadou et Mariam. No a Zośka ma zupełnie inne upodobania i chyba niczego nawet w zachodniej odsłonie nie jest w stanie przełknąć. A już Rokia Traoré to dla niej najgorsza kara;)!
Poza powyższym pooglądaliśmy sobie albumy o Afryce, filmy Davida Attenborough o Afryce,  a także płyty o Etiopii i Madagaskarze, które dostaliśmy z dedykacją i autografami od podróżnika,  który " chodzi z gołymi nogami" ( słowa Mirabelki). Już wiecie od kogo;)?Stworzyliśmy też sporą mapę,  na której umieszczamy powycinane zwierzątka i... gramy:) Gra polega na rzucaniu czymś małym co tam akurat jest pod ręką.  Odgadujemy miejsce, na które spadł kamyk i co kto o tym miejscu wie, opowiada wszystkim. Niezła zabawa.  Mapę odrysowałam w nocy z wydrukowanej w szesnastu kartkach mapy Afryki. Marzyła mi się taka z sześćdziesięciu kartek- dzieciaki skakałyby z jednego państwa do drugiego, ale nie miałam gdzie wydrukować - dzieci chorowały i jakiekolwiek wyjście było problematyczne. Zostawię sobie jednak pomysł z wielkimi mapami na przyszłość :) Gdyby ktoś chciał,  a do wyboru są chyba wszystkie kontynenty i sporo państw,  to w wyszukiwarkę należy wpisać " megamaps", " free printables" i z pewnością coś wyskoczy- sporo tego jest.
 
Pow. Rzucamy czymś małym - tutaj  monetą. Potem staramy się podać nazwę kraju z pamięci, jak ktoś coś o nim wie to dodaje od siebie- to jest mapa w pierwotnej wersji,bo ciągle ewoluuje- kładziemy na niej wycięte zwierzęta, dzieci "podróżują" po niej żelaźniakami, no i mapa zaczyna powoli nabierać kolorów za sprawą małych rączek i farb;)

Pow. A jak nie mamy pewności, to sprawdzamy w atlasie;)
 Co jeszcze? Chyba jak wielu z uczestników warsztatów czytaliśmy "Afrykę Kazika" Łukasza Wierzbickiego. Zaczęłam czytać młodszej czwórce ( Zośka wolała po raz setny katować w zaciszu dziewczyńskiego pokoju dzieła zebrane Conan Doyle'a o Sherlocku). Brunisław i Mirabelka czytali nazwy rozdziałów a ja resztę.. Już po pierwszym czytaniu Szczypior przejął książkę i łyknął całą w jeden wieczór ;) A my męczyliśmy przez cały miesiąc - trudno o skupienie uwagi u Brunisława.  Ucieka w swój wyobrażony świat,  w którym animuje proste drewniane klocki... Lektura nastroiła nas na planszówkę na podstawie tej właśnie książki.
Pow. Tak wygląda gra Afryka Kazika w całej okazałości 
Pow. Mirabelka dzielnie i bez dąsów rozpoczęła grę od nowa gdy niefortunnie stanęła na polu powrotu
Pow. Mirabelka " czyta"- czyli powtarza głośno to co ja powiem szeptem;)
Pow. Niektórzy jeszcze się nie przegrali z piżamy a już grają;)
Pow. Choć Mirabelka była pierwsza na mecie, to regulaminowo wygrałam ja, bo miałam więcej zdobyczy- młoda dzielnie przyjęła takie zasady
Pon. A teraz, żeby nie było, że to tak wszystko gładko idzie. Kropka udało się położyć spać,  ale Brunisław wspiął się na tę partyjkę i zajął tym:

Wiele razy graliśmy w tę grę.  Każdy chciał grywać pionkiem Kazika,  ale jakoś się godziliśmy;) Szczypior jednak najbardziej pokochał grę "Bóg mieszka w Afryce" inaczej zwaną " Afryka- misje "

Pow. Tutaj pierwsza, nieśmiała partyjka - na " wybadanie".  Tylko Mirabelka,  Brunisław i Szczypior.
Wciągnął do grania całą rodzinę i paru kolegów. Raz, rozemocjonowany, aż spadł z krzesła razem z grą!  Nic mu się na szczęście nie stało, a śmiechu było co nie miara gdy Szczypior leciał w jedną stronę, gra w drugą, a afiki ( środki płatnicze, które rozdysponowywał między graczami)- w trzecią. Przy okazji czytania pytań- zagadek do tej gry wydało się jak świetnie czyta Brunisław:)
Pow. Piżama Party z Tatą:)))
Pon. Partyjka z kolegą ( tata kolegi co i rusz dzwonił, by ten wracał lekcje odrabiać,  a chłopcy " ugadywali " go o jeszcze chwilę. I jeszcze. I znów.  Aż do końca rozgrywki):
Pow. Tutaj grają w dwóch grupach w dwie " afrykańskie " gry- po lewej "Afryka Kazika", po prawej "Afryka- misje "
Pon. I jeszcze nie dość :

Malowaliśmy też maski- takie swoje, fantazyjne. A także będąc pod wielkim wrażeniem stopnia do jakiego zużywa się w Afryce materiały, pobawiliśmy się plastycznie zużywając materiały już, zdawałoby się, zużyte.  Zrobiliśmy recyklingowe samoloty z butelek po napojach,  ramkę do zdjęcia, zaproszenie urodzinowe i... aparaty do bajek na ścianach z nakręcanymi kliszami:)
Pow. Zaproszenie urodzinowe- do zawieszenia np. na żyrandolu czy karniszu w dziecięcym pokoju. Zrobiona ze zużytego,  pomazanego przez nas wczesniej,  ale bardzo fajnego kartonu, który pochodzi z... pracowni rtg;) Łuski zrobione z resztek wycinane, z opakowań, a także z umytej podkładki od... łososia ;) Są świetne. Sztywne i z jednej strony srebrne, a z drugiej złote!


Pow. A tutaj aparat do bajek na ścianę.  Rzutnik świeci prawdziwym światłem z latarki, a klisza wkręca się dzięki szparze w wieczku i pokrętle od płynu do prania. Widać to na zdjęciach- "klisza" znika w środku.  Szczypior też taki zrobił,  ale nie zdążyłam sfotografować przed " zużyciem";)

Ten warsztat nie wyglądałby tak jak wygląda gdyby nie Beata, która zawsze nam pomaga jak może w temacie drukowania;) i moja sąsiadka, która obdarowała nas papierem do mapy, gdy, złożeni zapaleniem oskrzeli Kropka, siedzieliśmy w domu i nie mogliśmy się wyrwać do papierniczego- dziękuje Wam stokrotnie dobre kobiety:)))

Poniżej to z czego korzystaliśmy:
- Mapy Mizielińskich
-Afryka Johna Reader`a, wyd. Nation Geographic
-Przeglądowy Atlas Świata, Afryka, wyd. Fogra
- National Geographic nr 10(109) październik 2009
-różne strony z internetu, których wszystkich nie pamiętam, ale polecam film Wernera Herzoga , Wodaabe, Herdsmen of the Sun- jest na yt
- Afryka Kazika Łukasza Wierzbickiego
- Afryka Kazika- gra na podstawie książki
Afryka- misje, gra planszowa inaczej zwana Bóg mieszka w Afryce
- Afryka- serial BBC Davida Atteborough
-Boso przez Świat- w czasie trwania warsztatu udało nam się obejrzeć wszystkie odcinki z płyt o Madagaskarze i Etiopii
- polecamy też różne programy pomocowe dla Afryki, np. Okulary dla Afryki, ale także inne programy- "wędki", np. adopcja serca- dużo organizacji je prowadzi, wystarczy wpisać w googla i sobie wybrać najbardziej odpowiadającą.

Na listopadową podróż do Afryki zaprosiliśmy Was w ramach projektu Dziecko na Warsztat II, a teraz zapraszamy, byście zajrzeli do innych blogów i podpatrzyli co tam  mają ciekawego:)